środa, 18 stycznia 2012

Rozdział 9

9 rozdział
Osłupiałam. Przez myśl przeszły mi najgorsze scenariusze. Panowie z zakładu pogrzebowego podali mi list. Zamknęłam drzwi i poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i patrzyłam się w sufit. Bałam się otworzyć ten list. Musiałam się przełamać. Wzięłam głęboki oddech i rozdarłam list. Wyjęłam jego zawartość. To był list od taty. Na kartce pisało:
Twoja mama zginęła w wypadku samochodowym. Zginęła na miejscu. Nie przyjadę do domu, musisz przyjechać do mnie. Postanowiliśmy z rodziną że pochowamy ją tutaj na miejscu. Zbierz się i przyjeżdżaj do nas mimo wszystko, jak najszybciej się da.
Nie da się opisać tego co czułam. Czemu tracę osoby na których mi zależy i których kocham ? Musiałam jak najszybciej jechać do rodziny. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy sprawdziłam rozpis busów. To było bardzo daleko musiałam przygotować się na 10 godzin jazdy. Ale nie myślałam o tym, musiałam jak najszybciej dostać się do taty. Bus miałam dopiero za 4 godziny. Przygotowałam się wzięłam od razu rzeczy na pogrzeb.
***
Jechałam dopiero wieczorem, do tego jeszcze się bus spóźnił. Całą jazdę przespałam. Na dworcu odebrał mnie mój ojciec. Zawiózł nas do naszej ciotki. Opowiedział mi wszystko ze szczegółami. Byłam w takim szoku że nie dowierzałam i nie docierało do mnie to co się stało. Dopiero z czasem zaczęło do mnie dochodzić że jej już nie ma i nie będzie. Zaczęłam panikować... płakałam niemalże przez cały czas. Pogrzeb był następnego dnia. Wciąż zadawałam sobie pytanie dlaczego mnie to spotyka. Tata się jakoś trzymał ale widziałam że w głębi duszy cierpi. Powtarzał mi że bardzo mnie kocha i że tylko ja mu zostałam. Musieliśmy spać u ciotki. Byłam zrozpaczona i nie przespałam nocy. Rano się ubraliśmy i poszliśmy na pogrzeb. Najpierw była msza, przez nią czułam się gorzej. Nie chodzę do kościoła. Przeszliśmy na cmentarz, atmosfera była przytłaczająca, widząc najbliższą rodzinę która cierpiała było mi jeszcze bardziej smuto. Mimo iż to była moje mama i tak nie chciałam uczestniczyć w pogrzebie. Zrobiłam to tylko ze względu na ojca, mu było jeszcze ciężej niż mi, a przecież razem ją kochaliśmy.
***
Gdy wszyscy zaczęli się rozchodzić ja z tatą zostaliśmy. Uklęknęłam przed nagrobkiem mojej mamy. Schyliłam głowę i odmówiłam modlitwę za moją mamę którą wymyśliłam jak byłam jeszcze mała. Tata chwycił mnie za ramię. Położyłam białą róże na nagrobku i wstałam. Przytuliłam mocno tatę. Łzy spływały mi po twarzy. Wyszliśmy z cmentarza i wsiedliśmy do auta. Siedzieliśmy w milczeniu, tato musiał wszystko przemyśleć, ja tak samo. Powiedział mi że on już nie wróci do domu. Chce znaleźć tu prace i zamieszkać. Po prostu chce być jak najbliżej mamy. Siedzieliśmy jakieś 20minut i zrobiło mi się słabo. Wyszłam z samochodu. Nachyliłam się i podparłam rękoma. Odetchnęłam i już było dobrze. Nagle spojrzałam przed siebie i nie wierzyłam w to co widzę. Serce mi podskoczyło i zaczęło bić jak oszalałe. To był Justin ! Przytulał kogoś, jakąś dziewczynę. Dobrze nie widziałam bo to było bardzo daleko ale wszędzie bym go poznała. Byłam tak wpatrzona że w końcu mnie zauważył. Usłyszałam że mnie woła. Nie chciałam go widzieć. Szybko otworzyłam drzwi od samochodu. Krzyczał że mam poczekać... widziałam że zaczął biec w moją stronę. wsiadłam do samochodu i kazałam tacie szybko jechać. Złapałam doła... myślałam że coś się stało że wyjechał a on ma kogoś! Gdy wróciłam z tatą do ciotki powiedziałam mu ze ja wracam do domu. Zgodził się, złapałam jeszcze autobus który miał być za 20 minut. Nie chciałam robić tego tacie ale nie chciałam spotkać więcej tego drania.
***
Wróciłam do domu po 10 godzinnej jeździe musiałam odpocząć. Chciałam uciec od świata, tata powiedział mi że jeśli chcę mogę mieszkać tu sama, i że będzie przysyłał mi pieniądze. Powiedział też że co 2 tygodnie będzie mnie odwiedzał lub ja będę jeździć do niego. Poszłam spać... fakt zasnęłam ale miałam koszmary. Śnił mi się Justin ze swoją dziewczyną. To było straszne. Ale miałam inne problemy. Chciałam powiedzieć Dylanowi jaki jest jego kumpel. Zadzwoniłam z rana po niego. Zgodził się przyjechać. Był szybko tak jak go o to prosiłam. Nie był świadomy o co chodzi. Usiadł na kanapie i opowiedziałam mu wszystko jak było. Siedział wbity w kanapę i nie mógł uwierzyć. Powtarzał :
-Bawi się z laską a kumple go nie obchodzą, nie zadzwonił nawet.
Dylan miał coś jeszcze do załatwienia i musiał iść dałam mu całusa w policzek na pożegnanie. Siedziałam na kanapie i ryczałam. Moje życie to był jakiś koszmar, mama była dla mnie jak przyjaciółka. Leżałam na kanapie i patrzyłam w sufit, czułam się jak w wariatkowie. Zadzwonił telefon, spojrzałam i zrobiłam się czerwona. Łzy napłynęły mi do oczu. To był Justin ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz