środa, 18 stycznia 2012

Rozdział 7

7 rozdział .
Następnego dnia byłam już bardziej spokojna. Poza tym Dylan obiecał mi że da znać jak by coś wiedział więcej. Nie mogłam wiecznie cierpieć. Przez to całe zamieszanie nie widywałam się z Emily, musiałam się zabrać i jej to wszystko wytłumaczyć, pewnie się martwiła. Po południu postanowiłam iść do domu Emily. Ubrałam czarne rurki i do tego fioletową koszulkę. Idąc rozmyślałam o całym moim życiu. Zapukałam do drzwi, otworzyła Emily i rzuciła mi się na szyje. Weszłam do środka, usiadłyśmy na fotelu na przeciwko siebie. Wytłumaczyłam Emi dlaczego nie miałyśmy kontaktu. Nie była zła na mnie ale powiedziała że mimo wszystko mogłam jej powiedzieć. Oglądałyśmy razem komedie, wrócił mi uśmiech i dobre samopoczucie. Emi zawsze wiedziała co najbardziej poprawia mi humor i zawsze dopilnowała abym nigdy nie była smutna. Udało jej się. Zasiedziałam się trochę, jeszcze jakiś długi czas rozmawiałyśmy. Wychodząc było już ciemno. Emi odprowadziła mnie kawałek ale dalej szłam już sama. Rozmyślając nagle usłyszałam jakieś wołanie z oddali:
-ej mała chodź do nas
Byli chyba pijani. Starałam się nie zwracać na nich szczególnej uwagi. Kiedy dwóch z nich zaczęło do mnie podchodzić przyśpieszyłam krok. Czułam że idą za mną, jeszcze bardziej przyśpieszyłam... ich kroki również stawały się szysze. Serce podeszło mi do gardła, rozejrzałam się czy w okół są jacyś ludzie... niestety było pusto. Zacisnęłam pięści i zaczęłam uciekać. Do domu miałam jeszcze spory kawał... bałam się. Zaczęli mnie gonić. Nie miałam już sił biec... dopadli mnie. złapali mnie i trzymali. Rozejrzałam się... to było stare osiedle bardziej niebezpieczne, żadnych ludzi nie było. Zaczęłam krzyczeć... bardzo się bałam, czułam od nich alkohol. Szarpanie i krzyk nic nie dał. Czułam że jeden z nich zdjął jednym ruchem moje spodnie... Rozpłakałam się i jeszcze bardziej szarpałam. Zacisnęłam pięści, wiedziałam że nie uda mi się już nic zrobić. Napastnicy trzymając mnie zawołali resztę swoich kumpli. Jeden z nich powiedział:
-czemu nie chciałaś do nas przyjść jak cię wołaliśmy ? - wykrzyknął
-teraz za to zapłacisz - powiedział następny .
- puśćcie mnie! - krzyczałam
Nie słuchali mnie. Bałam się ich. Nagle zauważyłam jakiś cień osoby. Napastnicy widząc go uciekli. Zastanawiałam się kto mnie uratował. Cień zaczął iść w moją stronę. Nagle powiedział:
-Nic ci nie jest ?
-oni mnie złapali - mówiłam płacząc
-zrobili ci coś ?
- nie, zjawiłeś się w samą porę, dz... dziękuje - wyjąkałam
-nie ma sprawy, następnym razem radze uważać, to niebezpieczna okolica.
ocierając łzy spojrzałam na niego. Znałam go ...
-Dylan ?
- tak -spojrzał mi na twarz
-Bella ? nie wiedziałem że to ty - powiedział z niedowierzaniem .
Podeszłam do niego i go przytuliłam. Podziękowałam mu jeszcze. Powiedział że teraz nie mogę być sama. Zaprowadził mnie do swojego domu...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz