poniedziałek, 30 stycznia 2012

Haaaaaa!




Haaaaaa!
Ale języyk!!Hahahaha!! " Przed chwilką wróciłam z Centrum.Byłam w Colorycie i jeszcze w Media Markt.Patrzyłam gry.Chciałam kupic GTA ale nie mogłam znaleśc.Uffff.Hahahahahahhaa!Wchodziłam jeszcze na Facebooka na I Podzie i I Padzie.Patrzyłam jeszcze komórki.Moją patrzyłam ale jej nie było.Był tele mojej mamy.Łeeeee...nie ma mojego.!Koło mnie leży teraz koteek!I mi przeszkadza bo zajmuje kanapę.!!;(.Yy liże sie teraz...A ja zaraz będę kanapeczki z dżemem jadła i piła cieplutkie mleczko z miodzikiem.Hahaha!
Naaraa!
Eloo!

Co tam u Was?U mnie wszystko Spk.Właśnie gadam z koleżanką na Skype!!Hahhahaha!

Nie piszę już nicc !
Naraa !!!!!!!!!!!!
♥ ℒℴνℯ ♥ ℒℴνℯ ♥ ℒℴνℯ ♥ ℒℴνℯ ♥ ℒℴνℯ ♥ ℒℴνℯ ♥ ℒℴνℯ ♥ ℒℴνℯ ♥

niedziela, 29 stycznia 2012

Vandaag !!

Siemanko,siemanko!
Dzisiaj Niedziela,haha,jutro do szkoły.Ale ja mam jeszcze jeden dzień wolnego bo autobusy strajkują.Hahaha.Ja to się bardzo cieszę.Nie wiem czy mój bus będzie,ale no po co wstawac i patrzec czy będzie,lepiej polezec dłużej.Trzy dni pod rząd wolnego.Fajnoo.
Nie dawno była u mnie ciocia z Lili i Kirusię.Kira jak zwykla się bawiła.Haha.Biegała i zwiedzała dom...Teraz Koteczek leży sobie na kanapie i śpi.
A ja pisze z kolegami i koleżankami na Facebooku.

Chyba będę już kończyła...

Baaj,baaj!

czwartek, 26 stycznia 2012

Heeeeej!

<33333


Siema,siema!
Oooooh.Super dzień.Nawet,nawet.

Robiliśmy teatrzyki.Z pudełek po butach.Trzeba było przynieśc jakieś tam materiały.Ja zapomniałam.;(((.Ale pani mi dała pudełko a materiały od każdej osoby po trochu.Robiłam to z Klaudią bo ona też zapomniała wszystkiego!...

Śpię dzisiaj u siostry!A jutro jadę do Zoo w Antwerpen.Hihi...fajnie napewno będzie.Jak chcecie to mogę opisac ten dzień ale jutro!Jak będę miała czas oczywiście!

Okok chyba już będę kończyła.

Paa!

środa, 25 stycznia 2012

A teraz trochę moich zdjęc!
A o dniu to nie będę pisała bo mi się nie chce!
Przepraszam ale nie!
Pozdrowienia!
Miłłej nocy!






wtorek, 24 stycznia 2012

Oook już chyba idę spaac.:OOOO.Dobra idę.Dobranooc!!!<3333.Do jutra.Jutro też coś napiszę.!!

PS.Napiszę o jutrzejszym dniu !!!!



STOP A.C.T.A!!!!



No i wreszcie już po filmach.Ale dużo nie napisze bo zaraz idę spaac ponieważ jestem zmęczona.Muszę jeszcze jeden wpis na Fotoblogu napisac.To nie fair!!Nie będzie można ściągac piosenek z interentu i filmów też!!I z kąd ja mam ściągac moje piosenki na telefon lub MP4??

Hahhahaha jestem w związku z koleżanką na Facebooku.Ale to tylko tak dla żartów.Hahahahaha!!!!Umówiłyśmy się tak w szkole że ja jej wyślę zaproszenie do bycia razem w związku!!!

O kulisy"M jak Miłośc".Oglądam jak zwykle!!!Mój ulubiony program.Znaczy jest na drugim miejscu bo na pierwszym są"Barwy Szczęścia".

Łeeeee!!A jak będę miała nowe piosenki jakieś to już nie będę mogła ściągnąc...Głupie to wszystko !!!!



STOOOOOOP A.C.T.A !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


<3 <3 Echt Waar ! ! ! <3 <3 ....

<3333333333333333333333333333333333333

Eeeh!!(Echt Waar)!!!!!.


Teraz oglądam"Barwy Szczęścia"więc nie będę pisała ale potem bo filmie coś napiszę.A nie bo jeszcze"M jak miłośc"będzie.To po"M jak miłośc".


Jak wy też oglądacie to miłego oglądania!!
Ten wcześniejszy wpis był bez sensu bo spamowałam go z Fotobloga i tam pisało jak chcecie wejśc na mojego bloga to wejdźcie i podałam stronę ale jak coś to spamowałam,nie?I tak nikt tego nie czyta,ale piszę to dla siebie też.Więc?W następnym wpisie napiszę o Dzisiejszym dniu.Był naprawdę super znowu chłopacy...napiszę w następnym wpisie nie tu!!.
Ok to lecę.Narazie.Ale i tak zaraz napiszę następny wpis!!

<333.
Dzioneek!<33

Siema,siema!
Teraz obiecuję będę pisała coś pod wpisami a nie dodawała tylko zdjęcia lub nic nie pisala tylko cos tam bez sensu.Chociaż i tak nikt tego nie czyta ale tak dla siebie.Więc będę pisała.Lecz nie wiem co mam pisac.Wiem że mam pisac o swoim dniu ale to będzie tylko w jednym wpisie a w drugim co?xd


O niee ACTA!Nie będzie można ściągac piosenek!Nie przeżyję tego!<3333333.Jak nie będzie można ściągac to jak ja mam sobie zgrac piosenki na telefon i MP4 i wgl.!!!!<333.


Jak chcecie to możecie wejśc na mojego bloga ...
http://xseibellox.blogspot.com/


Okej chyba na dzisiaj będę już kończyła.

Narkaa
Pozdrowieniaa!!<333

czwartek, 19 stycznia 2012

Rozdział 20

20 rozdział
Ta myśl do mnie nie dochodziła. Może dlatego że nie chciałam wiedzieć co będzie dalej, czemu akurat on?!
-Czy Christopher już o tym wie ? - spytałam spokojnym głosem
-Jeszcze nie.
-Coo?! Jeszcze mu nie mówiliście ?! - starałam się zachować spokój.
-Zamierzamy mu powiedzieć na dzisiejszej kolacji. Jesteśmy zaproszeni do nich do domu. Rozmawiałem już z lekarzem i zgodził się abyś wyszła na czas kolacji ze szpitala. Poza tym i tak jutro Cię wypiszą.

Ja to jakoś przeżyje, nie wiem jak Christopher, to może być dla niego szok, bardzo boje się jego reakcji. Musiałam się ogarnąć, wyglądałam jak potwór, wolałam nie patrzeć w lustro. Tata pomógł mi się podnieść z łóżka, wziął moje rzeczy i zaniósł do łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic, od razu poczułam się lepiej. Wygrzebałam jakieś kosmetyki z pudełka. Nałożyłam lekki podkład, pomalowałam rzęsy i użyłam blado różowego błyszczyka. Wybrałam jakieś ubrania z torby, założyłam na siebie czarne rurki, do tego zwykłą ciemno fioletową koszulkę. Minęło pięć minut i byłam gotowa. Tata czekał na mnie na szpitalnym korytarzu, od razu mieliśmy iść na kolacje, na samą myśl miałam dreszcze. Zjechaliśmy windą na dół, wyszliśmy ze szpitala i ruszyliśmy w stronę naszego starego mercedesa. Siadając zapięłam pasy, włączyłam cicho muzykę. Musiałam mieć na prawdę dziwny wyraz twarzy, wszyscy jakoś dziwnie patrzyli, może to z przerażenia. Ja bardzo chce aby mój tata był szczęśliwy, on też zasługuje na miłość, nie mam zamiaru mu w tym przeszkadzać. Nagle samochód się zatrzymał, miałam mętlik w głowie.
-No to jesteśmy na miejscu. - powiedział
Wzięłam głęboki oddech,  moje serce zaczęło mocniej bić. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę drzwi, wzięłam następny głęboki oddech. Tata zapukał do drzwi. Otworzyła Victoria, weszliśmy do środka i stanęliśmy w przed pokoju. Victoria przywitała się z tatą.
-Ty to pewnie jesteś Isabell. - Powiedziała podając rękę.
-Tak - nieśmiało wysunęłam rękę w jej stronę.
-Mów mi po imieniu. Koniecznie musisz poznać mojego syna Christophera.
-Ale my się akurat znamy.
-To dobrze, macie ułatwione zadanie. - powiedziała z uśmiechem.

Rozejrzałam się dookoła. W domu unosił się apetyczny zapach. Czułam świeże pieczywo i parę innych dobrych rzeczy. Weszliśmy do salonu, zajęliśmy miejsca, Christophera nie widziałam.
-Będzie Christopher na kolacji ? - zapytałam
-Oczywiście, będzie za 10 minut, musiał coś załatwić.

Spojrzałam na telefon, dostałam wiadomość od Christophera. Przeprosiłam ich i wyszłam do łazienki.

Isabell gdzie jesteś ?
Byłem przed chwilą w szpitalu,
 coś się stało ?

Nie odpisałam mu nic, co miałam mu powiedzieć... że jestem u niego w domu i prawdopodobnie będzie moim bratem?! Przez okno w łazience zauważyłam że Christopher zbliża się do domu. Serce aż mi podskoczyło, słyszałam trzaśnięcie drzwiami wejściowymi. Podeszłam do drzwi od łazienki i słuchałam co się wydarzy. Christopher przywitał się ze swoją mamą i z moim ojcem. On chyba się nie domyślił... Bałam się wyjść z łazienki. Niestety co miałam innego zrobić, przecież nie mogłam tak siedzieć. Wyszłam i ruszyłam w kierunku salonu. Stanęłam jeszcze na chwilkę przed salonem, usłyszałam jak Victoria powiedziała że chce coś ogłosić. Kontem oka zobaczyłam że tata wstał, Victoria go przytuliła i powiedziała:
-Jesteśmy ze sobą.
Christopher się uśmiechnął, przytulił Victorię.
-Ciesze się że kogoś znalazłaś - mówił Christopher.
 Nogi zrobiły mi się jak z waty... Weszłam do salonu, Christopher spojrzał na mnie i powiedział
-Isabell co ty tutaj robisz. Szukałem Cię. - powiedział bardzo zdziwiony.
-Mamo dlaczego nie mówiłaś że mam gościa - dodał
Zamurowało mnie, nie wiedziałam co mam powiedzieć, nic nie mogłam z siebie wydusić. Tak jakby odebrało mi mowę. Nastała głucha cisza.
-Isabell była zaproszona na kolacje razem z ojcem.  - powiedziała Victoria .

Christopher dopiero wtedy zrozumiał o co chodzi. Było widać że cierpi. Spojrzał mi głęboko w oczy, momentalnie spuścił wzrok na ziemię i wybiegł z domu... Było słychać tylko trzask drzwi. Wybiegłam za nim.
-Christopher czekaj - krzyczałam
-Zostaw mnie !
Tak szybko biegł, że nawet ja bym nie zdążyła go dogonić... Usiadłam na schodach i nie wiedziałam co zrobię...

Rozdział 19

19 rozdział

...Justin kazał zamknąć mi oczy. Było trochę chłodno więc wtuliłam się w Justina. W jego ramionach czułam się bezpieczna. Szliśmy około 20 minut. Letnie noce są najkrótsze, powoli zaczęło jaśnieć. Minęło 40 minut, spytałam:
-Daleko jeszcze ?! - spytałam zniecierpliwiona
-Już prawie jesteśmy - powiedział poddenerwowany.
Przez cały ten czas miałam zamknięte oczy. Odruchowo je otworzyłam gdy usłyszałam szum wody. Justin spojrzał na mnie i się uśmiechnął :
-no to jesteśmy - powiedział stawiając mnie na ziemi. Rozejrzałam się dookoła i zaniemówiłam z wrażenia. To było coś cudownego. To był widok którego na pewno nigdy nie zapomnę. To miejsce było magiczne. Kolory były takie żywe. Na przeciwko nas były dwa wodospady, woda była nieziemska... Wokół nas drzewa i skały. Usiadłam na jednej z nich, podkuliłam nogi i obserwowałam wodospad. Chciałam tu zostać... Justin usiadł obok mnie, przytulił mnie.
-To będzie nasze miejsce -powiedział cicho
Spojrzałam na niego i pocałowałam go w policzek.
-Dziękuje - powiedziałam do Justina.
W tej samej chwili Justin wyciągnął coś z kieszeni. To był malutki prezencik. Otworzyłam go, ujrzałam dwie bransoletki z napisem: Na zawsze w moim sercu. Kocham Cię!
Rzuciłam się mu na szyje.
-To na dowód naszej miłości, mam nadzieje że będziesz ją mieć zawsze przy sobie, że będzie Ci zawsze o mnie przypominać. Na wzajem wsunęliśmy sobie bransoletki. Oglądałam ją jeszcze przez chwile, była śliczna. Siedzieliśmy wtuleni w siebie przez dłuższy czas.
-Justin czy będziemy tu jeszcze przychodzić ? - spytałam cicho
-Jasne! To nasze wspólne miejsce, o którym wiemy tylko my. - pocałował mnie w czoło.
Uśmiechając się położyłam głowę na ramieniu Justina. Nie mieliśmy poczucia czasu, było tak miło że mogła bym tam siedzieć i siedzieć. Justin patrząc na zegarek zrobił dziwną minę.
-Musimy już iść - mówił powoli.
-szkoda, chce tu wrócić jak najszybciej.
Justin mnie podniósł, złapał w pasie i wziął na ręce. Oplotłam rękoma o jego szyje.
-Która jest godzina ?! -spytałam zaciekawiona.
-Już nad ranem jest - zaśmiał się.
Powiedziałam Justinowi żeby szedł szybciej, rano miał odwiedzić mnie ojciec. Przed szpitalem wyszłam z objęć Justina, złapał mnie za rękę i szliśmy wolnym krokiem. Idąc holem zauważyłam doktora który kazał mi nie wychodzić z łóżka. Znów wskoczyłam w ramiona Justina, zaczął biec do windy. Ulżyło mi, nacisnęłam tylko przycisk i jechaliśmy do góry. Stanęłam na ziemi i otworzyłam drzwi do mojego oddziału. Weszłam powoli do środka i zobaczyłam mojego ojca. Stanęłam w drzwiach i nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Gdzie ty byłaś ? - mówił podniesionym głosem.
-W toalecie - wymyśliłam coś szybko.
-Jak w toalecie?! Toaleta jest w oddziele. - zrobił się lekko czerwony
Nie wiedziałam co mam powiedzieć, nagle Justin powiedział:
-Dobrze... Isabell chciała tylko rozprostować nogi. Więc przeszliśmy się po szpitalu.
Tata się lekko uśmiechnął.
-Czemu od razu tego nie powiedzieliście?! - zaśmiał się
Położyłam się na łóżku i spojrzałam na rzeczy które tata mi kupił. Justin z nim rozmawiał. Po ich nudnej rozmowie tata chciał powiedzieć mi coś ważnego.
-Wczoraj widziałem że znasz się już z Christopherem.
-Tak, poznaliśmy się na urodzinach Justina.
Już Tobie o tym wspominałem, ale możesz nie pamiętać, poznałem świetną kobietę, nazywa się Victoria, musisz ją koniecznie poznać. Cieszyłam się że znalazł sobie kogoś, tata już dużo przeszedł przykrości w życiu, a teraz widać że jest szczęśliwy. Uśmiechnęłam się do niego, podszedł do łóżka i mnie przytulił. Cieszyłam się z jego szczęścia.
-Rozmawiałaś wczoraj z Christopherem ? - zapytał mnie.
-tak, przyszedł do mnie.
-Dobrze że się już znacie, to jest już czas żeby ci powiedzieć.
-O czym powiedzieć?! - pytałam podekscytowana a zarazem zdenerwowana.
-Christopher jest synem Victorii.
Spojrzałam na ojca z otwartą buzią... Justin wyleciał z oddziału jak piorun. Nie wiedziałam kompletnie co ja mam powiedzieć. Zrobiłam się blada na twarzy...
-coo ? - wykrzyknęłam
-czyli że Christopher będzie moim bratem ?!



Rozdział 18

18 rozdział
...To była wiadomość od Christophera,

Nienawidzę tego szczyla Justina !
I On raczej też za mną nie przepada.
Dlatego pytam się Ciebie czy on już sobie poszedł ?!
chciałbym się spotkać.
A nie chce na niego wpaść.

Na początku pomyślałam co za głupek z niego. Niech się ode mnie odczepi. No ale z drugiej strony nie chce się tu nudzić. Odpisałam Christopherowi że może wpaść. Chciałam jakoś się ogarnąć, nie najlepiej wyglądałam. Zadowoliłam się jakimiś tanimi kosmetykami z kiosku szpitalnego. Lekko się pomalowałam i uczesałam. Czekałam około 10 minut i Christopher już był. Przywitałam się z nim, usiadł na krześle koło łóżka szpitalnego.
-Co u Ciebie słychać ? - odparł Christopher
-Hmm poza tym że jestem uwięziona w tym łóżku to nic. - powiedziałam z lekkim uśmiechem
-A tak w ogóle czym się zajmujesz, uczysz się jeszcze ? -zapytałam
- nie, nie uczę się - śmiał się jakby to było oczywiste.
-Uprawiam Skating .

Lekko się uśmiechnęłam. Rozmawialiśmy przez cały czas. Nagle Justin zaczął do mnie dzwonić, odebrałam:

-Cześć
-Cześć kochanie - powiedział Justin dziwnym głosem.
-Słuchaj wpadnę do Ciebie za 5 minut.
Nie zdążyłam nic powiedzieć a Justin się rozłączył.
-Justin przyjdzie do mnie za 5 minut - powiedziałam
Widziałam złość na twarzy Christophera, nie podobało mu się to.
-To niech sobie przychodzi! - powiedział Christopher
Spojrzałam na niego ze zdumieniem. Nagle wszedł Justin, spojrzał krzywo na Christophera.
-Wypad z stąd ! - Justin zaczął krzyczeć.
-A jak nie to co mi zrobisz ?! - odpyskował mu Christopher
-Sam Cię stąd wywalę deblu !
-Uważaj sobie młody, jestem starszy od Ciebie i silniejszy, chyba że chcesz się przekonać! - Krzyczał Christopher.

Mówiłam że mają się uspokoić, że ja ich wywalę, ale mnie ignorowali, jak by mnie tu nie było. Nagle Justin rzucił się na Christophera, spoglądałam na nich, nie mogłam nic zrobić. Christopher obezwładnił Justina:
-I co będziesz tak skakał do starszych?!
Po tych słowach puścił Justina, a ten jak jakiś robot znów rzucił się na Christophera. Nie mogłam na to patrzeć. W pewnym momencie Christopherowi puściły nerwy, strzelił Justinowi w twarz. Popłakałam się... W tym momencie przestali się bić. Justin miał rozciętą skórę na twarzy. Christopher wyszedł z tego bez żadnych większych urazów.
-Czemu wy mi to robicie ?! - powiedziałam do Nich.
Stali bez słowa, powiedziałam że jeden z nich ma wyjść, Christopher wyszedł.
-Justin ja go lubię... Nie potrafisz tego uszanować ?
Kiwnął głową, powiedziałam że ma usiąść koło mnie. Przytuliłam go do siebie.
-Obiecaj że już tego nie zrobisz... - powiedziałam cicho
Spojrzał mi głęboko w oczy
-Obiecuje !
Justin mnie pocałował, czułam że chce już stąd wyjść. Powiedziałam Justinowi żeby wziął mnie na ręce i zniósł na dół. Chciałam chodź na chwile wyjść z tego łóżka. Justin spojrzał na mnie z zastanowieniem i spytał:
-Wiesz że to szalone ? - zaśmiał się
-Wiem, ale chce się stąd wyrwać!
Było już późno więc nie musiałam się obawiać że ktoś przyjdzie a mnie nie będzie. Justin objął mnie rękoma i podniósł z łóżka. Zgasiliśmy światło i zeszliśmy na dół. Otworzył drzwi i wyszliśmy na powietrze. Jak mi tego brakowało - pomyślałam.
-Zabiorę Cię w pewne miejsce - powiedział tajemniczo Justin

Rozdział 17

17 rozdział
...Widziałam ciemność. To było jak straszny sen z którego nie da się wybudzić. Nie wiedziałam gdzie jestem, słyszałam swoje myśli, to było takie dziwne. Co się ze mną działo? Nie mogłam się poruszyć, czułam się jakbym nie miała ciała, tylko ciemność i moja dusza. Tam gdzie byłam nie dało się określić czasu, nie było tego poczucia upływu. Zastanawiałam się czy tak już będzie zawsze, nie wiedziałam co to za stan. Nie mam kompletnie pojęcia ile minęło czasu, czy to była godzina czy może cały tydzień. Usłyszałam głosy, to byli moi najbliżsi. Słyszałam mojego tatę, Emily, Justina, i trzy inne głosy które słyszałam chyba po raz pierwszy. Później dopiero wiedziałam że jednym z nich był lekarz. Czułam obecność moich najbliższych. Próbowałam mówić ale to było na nic. Wiem że byłam w szpitalu i z tego co usłyszałam leżąc tu, to jestem już od 2 dni. Wszyscy się o mnie martwili. Mój tata się na mnie zawiódł, zaufał mi, myślał że jestem na tyle dorosła że sama sobie poradzę i nie wpadnę na jakiś dziecinny pomysł. Po prostu myślał że dorosłam i jestem dość poważna. Wiem że źle zrobiłam.

***

Słyszałam jakieś hałasy... tak jakby coś się stało... Nagle poczułam że jestem, że wszystko wróciło do normy. Otworzyłam oczy, nade mną stał tłum ludzi.
-Otworzyła oczy - ktoś krzyczał.
Spojrzałam na wszystkich z dziwną miną. Zastanawiałam się czemu oni tak reagują. Lekarze zbliżyli się, spojrzeli na monitor medyczny i powiedzieli:
-Wybudziła się to jest najważniejsze.
Lekarze kazali zostać tylko najbliższym. Został tata i Justin. Wypytywali czy dobrze się czuje. Siedzieli ze mną ale tata musiał jechać, powiedział że jeszcze przyjedzie do mnie. Justin siedział bez słowa, wstał z krzesła i usiadł ze mną na łóżku szpitalnym. Wziął mnie za rękę i powiedział:
-Przepraszam Cię-łza spłynęła mu po policzku, oczy miał czerwone.
-Za to że do tego doprowadziłem.
Nic się nie odzywałam. Czułam że pocałował mnie w czoło i siedział obok. Po chwili weszła Emily i poinformowała mnie że ktoś do pnie przyszedł. Justin wyszedł, a w drzwiach stanął Christopher. Wielki uśmiech pojawił mi się na twarzy. Podszedł do mnie i usiadł obok na krawędzi łóżka.
-Nic Ci nie jest? Jak się czujesz ? - wypytywał
-Nie nic mi nie jest - odpowiedziałam
Cieszyłam się że przyszedł,
-Dziękuje że do mnie przyszedłeś, to dla mnie wiele znaczy.
-Jak się dowiedziałem że ty i Justin mieliście wypadek szybko wsiadłem w auto i przyjechałem.
Uśmiechnęłam się, przepraszam że pytam o to Ciebie, ale czy Justinowi się coś stało ?
-on leżał 24 godziny w szpitalu po tym czasie go wypisali, Justin poobijał się trochę, był potłuczony i złamał żebro. Z tego co wiem to bardzo się o Ciebie martwił. Chodził przybity przez 3 dni. Cyba doszło do niego co ci zrobił, i mogłaś przez to stracić życie.
-to przeze mnie to się stało. - łzy płynęły mi po policzkach
-Ty go już nie broń !
Christopher wyszedł, coś mu najwyraźniej nie pasowało, wszedł Justin .To dziwnie wyglądało cały czas ktoś się przewijał. Zapytał mnie:
-Co on tutaj robi ? Zaraz go wywalę z stąd!
-Nie! Justin ! To mój kolega !
Zgasiłam go tym.
-Justin ja nie mam Ci za złe za ten wypadek, to jest moja wina.
-To jest chyba nasza wina- uśmiechnął się.
-Mają Ciebie za dwa dni wypisać, teraz jesteś już tylko na obserwacji, wiesz jak ja się o Ciebie bałem? Myśl że moje cię stracić... Tak Cię kocham...
Przytulił mnie mocno. Poczułam od niego ciepło. Czułam się taka bezpieczna...
-Ja też Cię kocham - mówiąc to pocałowałam Justina.
Patrząc kontem oka zauważyłam że Christopher wyszedł... On i Justin chyba za sobą nie przepadają - pomyślałam.
Powiedziałam Justinowi że chciała bym pobyć sama i żeby przekazał innym że to już koniec odwiedzin, chciałam po prostu odpocząć. Poskutkowało wszyscy opuścili szpital. Było nudno... nigdy jeszcze nie byłam w szpitalu. Zaczęłam myśleć o Christopherze. Miło mi było że się o mnie martwił, a znam go dopiero od niedawna. To nic że był ode mnie dużo starszy.
Christopher wygląda tak: Zdjęcie ,
Po kilku godzinach nudy dostałam wiadomość. Po przeczytaniu mnie zamurowało...


Rozdział 16

16 rozdział
Rano Emily poszła już do domu. Nie dawało mi spokoju to co mi powiedziała o Dylanie, chodź bardziej się zastanawiając to Dylan był jakiś inny. Wzięłam sobie poranny prysznic. W tym czasie Justin do mnie zadzwonił.
-Cześć Justin.
-Mam dla Ciebie dobrą wiadomość.
-Jaką? -czułam że specjalnie trzema mnie w niepewności.
-Dzisiaj wracam ! Do zobaczenia wieczorem !

Ucieszyłam się, chodziłam cała podekscytowana. Przez cały czas zerkałam na zegarek, czas płynął bardzo wolno. Mina mi zbledła jak spojrzałam na kalendarz ! Dziś były urodziny Justina. Kompletnie o nich zapomniałam, wyleciało mi z głowy. Chodziłam teraz jak poparzona i zastanawiałam się od czego zacząć.
-Co ja mu kupię ? -mówiłam cały czas pod nosem. Zastanawiałam się co by chciał dostać ode mnie. Nagle wpadała mi do głowy pewna myśl, nie wiedziałam czy dość dobra, zadzwoniłam do Emily:
-Cześć Emi,
-cześć.
-Jest taka sprawa, Justin ma dzisiaj urodziny a ja o nich zapomniałam. Do sklepu nie zdążę już jechać. Musze zrobić coś oryginalnego. Wpadł mi do głowy jeden pomysł...
Opowiedziałam o nim Emily.

Dostałam wiadomość od Justina, napisał mi że będzie za 2 godziny i że mam wpaść bo będzie imprezka, aż podskoczyłam z wrażenia. Przez około godzinę tworzyłam coś dla Justina. Ubrałam się w czarne rurki i turkusową koszule, dodałam do tego szeroki pasek. Ładnie zapakowałam prezent i ruszyłam do Justina. Chciałam spotkać się z nim sam na sam, ale to była chyba impreza dla wszystkich jego znajomych więc mogłam spodziewać się tłumów. Jeszcze nie było widać domu a już było słychać muzykę. Drzwi już były otwarte. Weszłam i się rozejrzałam, wszędzie byli ludzie, niektórych znałam a byli też tacy których pierwszy raz na oczy widziałam. Położyłam prezent na szafce i spojrzałam przez okno gdzie dochodziły jakieś krzyki. To Justin jechał z kumplami. Wszyscy się zlecieli na zewnątrz jak tylko usłyszeli klakson samochodu. Nagle ktoś z tłumu powiedział:
-No nieźle Justin. Mi by starzy nie kupili takiego auta.
Nie wiedziałam że to Justina. To było czarne Ferrari. Mnie nigdy nie było by na takie stać. Po jakimś czasie wszyscy weszli do środka. Impreza zaczęła się rozkręcać. Kontem oka zauważyłam że Justin poszedł do góry, wszyscy byli na dole więc mogłam z nim porozmawiać na spokojnie. Pobiegłam za nim, wszedł do pokoju. Zaczął czegoś szukać, podeszłam do niego.
-Nie wiedziałem że przyszłaś - powiedział zdziwiony
Pocałowaliśmy się... Usiedliśmy na łóżku, nagle powiedział:
-Przepraszam że nie możemy teraz pobyć sobie sami, ale sama wiesz. Mam nadzieje że poczekasz na mnie do końca imprezy, wtedy pobędziemy razem. Pocałowałam go w policzek i podziękowałam (za to że jest). Zeszliśmy razem na duł, Justin poszedł do kumpli się bawić, nie miałam mu tego za złe, w końcu to jego urodziny. Ja też poszłam się bawić. Puszczali super kawałki. Zobaczyłam jak Justin wypił dwa piwa i jakieś wino. Nie chciałam mu nic zabraniać, ale bałam się trochę o niego. Kiedy puścili mój ulubiony kawałek myślałam że się popłacze, chciałam zatańczyć z Justinem, niestety nie było go w pobliżu i był do tego wstawiony. W oddali zauważyłam że muzykę puszcza DJ. Podeszłam do niego i spytałam co słychać. Od razu zaczęliśmy rozmawiać. Christopher tak się nazywa, kocha muzykę. Ma 19 lat. Świetnie mi się z nim rozmawiało. Chciał abym mu podała swój numer telefonu. Zgodziłam się bo był bardzo w porządku. Dalsza rozmowa zaczęła nas wkręcać, nagle poczułam że ktoś mnie pociągnął za rękę, nie zdążyłam się pożegnać z Christopherem. Spojrzałam i się okazało że to Justin. Wyszliśmy na zewnątrz. Spojrzałam na Justina, on chyba nie kontaktował. Był bardzo pijany, znów pociągnął mnie za rękę. Ty razem w stronę samochodu. Powiedziałam że nie wsiadam z nim. Upierał się cały czas, mówił że chce porozmawiać. W końcu uległam i wsiadłam. Nagle usłyszałam że drzwi się zamknęły. Justin coś mówił ale trudno było go zrozumieć. Wyjął gdzieś z tyłu samochodu dwa kieliszki i nalał po winie. Powiedziałam że ja nie pije, cały czas powtarzał że są jego urodziny i muszę zrobić to dla niego. Złapałam nie chętnie za kieliszek i wypiłam małymi łykami. Wszystko było teraz inaczej. Czułam się świetnie, Justin nalewał nam jeszcze wina. Czułam jak bym była w innym świecie. Gdy wino się skończyło zaproponowałam Justinowi aby przejechać się do sklepu po następne. Justin ruszył, poczułam adrenalinę. Chciałam zrobić coś szalonego, kazałam mu się rozpędzić. Nabraliśmy super szybkiej prędkości, cały czas się śmialiśmy do czasu gdy nie zauważyliśmy że zapaliło się czerwone światło i jakieś dziecko przechodziło przez pasy. Justin skręcił, nie zdążył by wyhamować. Nagle poczułam silny ból. Rozbiliśmy się. Czułam smród dochodzący chyba z silnika. Chciałam spojrzeć co z Justinem ale byłam przygnieciona, każdy ruch powodował silniejszy ból, nie mogłam się obrócić. Myślałam że umrę tak mnie bolało, minęło 2 minuty i straciłam przytomność.



Rozdział 15

15 rodział
Miałam wyrzuty sumienia, to było takie jakby poczucie winy. Nie chciałam stracić Justina, On wie że ja go bardzo kocham i na nim mi tylko zależy. To jest jedyna osoba która mnie wypełnia.

2dni później...

Dostałam wiadomość od Justina. Napisał że wyszedł za kaucją. Po tych słowach ulżyło mi, lepiej się poczułam. Nie wiedziałam tylko czy do niego zadzwonić. Myślałam o Justinie przez cały czas. W końcu to on do mnie zadzwonił. Powiedział tylko że musimy się spotkać, zaprosił mnie do siebie. Ubrałam się i wyszłam od razu po telefonie od niego. Całą drogę męczyły mnie przeczucia i bezsensowne myśli. Ustałam koło drzwi, wzięłam głęboki oddech i zapukałam. Justin wpuścił mnie do środka. Usiedliśmy w salonie, kontem oka zauważyłam że nie jesteśmy sami. Dylan kręcił się po jego domu. Udawałam że go nie widzę. Spodziewałam się tego że Justin mi Wygarnie i tak było. Starałam się mu wszystko wyjaśnić. Nagle Justin powiedział:
-Trudno, stało się... i nic tego nie zmieni. Nie obwiniam o to nikogo, mogłaś mieć mi za złe. Z Dylanem się pogodziłem, za dobrze go znam... Ale wiem że kumpel nigdy mnie nie okłamie. Rodzice wpłacili za mnie kaucje i teraz muszę do nich jechać. Nie będzie mnie przez około 2 tygodnie. Mam nadzieje że w tym czasie wszystko przemyślisz. Jeśli do tego czasu nie będziesz gotowa i znów odwalisz taki numer to niestety ale nie będziemy mogli być razem.

Spojrzałam na niego i przytaknęłam. Miał racje musiałam sobie wszystko poukładać, ale co do Dylana to miałam wątpliwości. Justin podszedł to mnie i mnie pocałował. Powiedział że mnie bardzo kocha, ale że nie będzie z kimś kto nie jest wierny.


Justin odprowadził mnie do domu. Przez całą drogę milczałam, czekałam aż on się odezwie. Byłam i tak szczęśliwa jego obecnością, on dodawał mi takiej wewnętrznej siły. Przed domem zapytałam czy wejdzie do środka, Justin odmówił. Powiedziałam że ma mnie pocałować, spojrzał mi głęboko w oczy oplótł mnie rękoma i delikatnie pocałował. Czułam się jak w niebie, nie chce go znowu rozczarować. Powiedziałam cicho że go kocham i nic tego nie zmieni. Lekko uśmiechnął się do mnie. Weszłam do domu i poczułam taki wielki przypływ energii. Nagle Justin zapukał do drzwi, otworzyłam a on powiedział:
-Zapomniałam Ci powiedzieć że dziś wieczorem wyjeżdżam, Jeśli tylko byś chciała to jeszcze przed samym wyjazdem możemy się zobaczyć. Zamurowało mnie i nie wiedziałam co mam powiedzieć, po krótkiej chwili powiedziałam że chętnie. Zamknęłam drzwi i aż krzyknęłam z radości. Cieszę się że Justin dał mi jeszcze jedną szanse, to dla mnie wiele znaczy. Wzięłam długą kąpiel i przygotowałam się do wyjazdu Justina. Pojechałam na dworzec, Justin już tam był. Niestety musiał już wsiadać. Zdążyłam dać mu buziaka na drogę, złapałam go jeszcze za rękę. Przyciągnęłam go do siebie i przytuliłam, powiedział:
-Przecież to tylko niecałe 2 tygodnie...
-Ja Ciebie kocham, nie chce się z Tobą rozstawać nawet na jeden dzień.
Uśmiechnął się i wsiadł do busa. Bus ruszył, posłałam mu jeszcze parę buziaków. Wracając do domu mówiłam sobie że nigdy nie stracę tej szansy, chodź bym miała nie wychodzić ze swojego pokoju... Wieczorem wpadła do mnie Emily, mogłam z nią pogadać o wszystkim. Emi nocowała u mnie, prawie całą noc przegadałyśmy. Byłam w szoku jak mi zdradziła że umówiła się z Dylanem. Miałam mieszane uczucia. Mówiła że Dylan jest ładny ale bardzo dziwny... że zrobił coś czego nie powinien i już się więcej z nim nie spodka... Ostrzegała mnie przed nim, mówiła żebym się z nim nie spotykała. Wierze mojej przyjaciółce dlatego będę na niego uważać...



Rozdział 14

14 rozdział
Cała zbladłam i bez słowa opatrzyłam rany Justinowi. Powiedział mi że pobili się dlatego ponieważ Dylan wygadywał jakieś kłamstwa na mój temat, wtedy cała zdrętwiałam. Nie dochodziła do mnie wiadomość że to o mnie się pobili. Jak oni mogli to sobie zrobić, przecież są przyjaciółmi. Cały czas się zastanawiałam jaki był powód bójki. Nagle ktoś dobijał się do drzwi. Otworzyłam i spojrzałam z niedowierzaniem. Powiedziałam pod nosem: Jeszcze tego brakowało! To była policja, szukali Justina, nie wiedziałam co się dzieje. Justin podszedł do policjantów ci go skuli w kajdanki. Nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Po chwili namysłu wzięłam telefon i wybrałam numer do Dylana.
-Co się stało ? Dlaczego się pobiliście?!
-Pobiliśmy się przez Ciebie - mówił opanowany.
-Dlaczego o mnie ?
-Ty się jeszcze pytasz ? Sama powinnaś się domyślać! Powiedziałem mu co robiłaś pod jego nieobecność. Że między nami coś było.

Telefon spadł mi na ziemie. Skuliłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Myślałam że już będzie dobrze, a moje problemy dopiero się zaczynały. Justin mi ufał dlatego myśli że to co powiedział Dylan to kłamstwa. Przykro mi było z tego powodu... Przeze mnie rozpada się najlepsza przyjaźń.

***
Chciałam dowiedzieć się czegoś co z Justinem. Ubrałam się i pojechałam na komisariat. Na szczęście mogłam się z nim zobaczyć i porozmawiać. Weszłam do jakiegoś dziwnego pomieszczenia. Czułam się tak jakbym była w domu dla psychicznie chorych ludzi. Pomieszczenie było całe białe. Nie było okien. Po środku stał stolik z trzema krzesłami. Ochroniarz wprowadził Justina. Rzuciłam się mu na szyje. Lekko pocałował mnie w usta. Usiedliśmy na przeciwko siebie. Justin złapał mnie za dłonie patrząc mi przy tym głęboko w oczy. Powiedział że zatrzymają go parę dni w areszcie aż do rozprawy sądowej. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Nagle powiedział:
-Pobiliśmy się o to... Po prostu Dylan kłamał na Twój temat. Chciał nas rozdzielić, podobasz mu się. Ja zacząłem bójkę. Nie mogłem słuchać tego co on mówił. Miałem się przyglądać jak on mieszał Cię z błotem ?
Justin myślał że Dylan kłamie, Serce mnie bolało na samą myśl o tym wszystkim. Nie mogłam tego przed nim ukryć, prędzej czy później i tak by się wszystko wydało. Ciężko mi było cokolwiek powiedzieć w takiej chwili. Zdania przechodziły mi z trudem przez gardło. Musiałam to z siebie wydusić.
-Justin przykro mi ale... To co mówił Dylan to prawda...
Powoli czułam jak puszczał moje dłonie. Szybkim ruchem wstał i powiedział że to już koniec widzenia. Policjant wyprowadził go... Zdążyłam mu tylko powiedzieć że go kocham. Nie była podana dokładna data rozprawy. To było jeszcze ustalane. Wracając nie mogłam tego przetrawić... zwłaszcza zachowania Dylana. Swojego przyjaciela po sądach będzie ciągał. Oczywiście ja pewnie będę musiała uczestniczyć w rozprawie. To będzie dla mnie przykre doświadczenie, sama sobie to zrobiłam. Zraniłam tylko osobę na której mi zależy... źle się z tym czułam...



Rozdział 13

13 rozdział .
W jednej chwili zrobiło mi się gorąco. Justin usiadł na wannie i złapał mnie za dłonie. Delikatnym ruchem przyciągnął mnie do siebie. W tym momencie nasze twarze zbliżyły się. Pocałowaliśmy się, Justin objął mnie rękoma. Usiadłam mu od przodu na kolana. Czułam jego oddech, zapach jego ciała, to doprowadzało mnie do szaleństwa. Całując się zdjęłam t-shirt. Odchyliłam lekko głowę w jego stronę. Pocałunkiem delikatnie musnął moją szyje. Przez moje ciało przeszło przyjemne uczucie. Tego nie da się tak po prostu opisać. Całując mnie po szyi delikatnie dotykał moje nogi. Łapiąc go za rękę wstałam i przyciągnęłam go do siebie. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Objął mnie rękoma, czułam że złapał za stanik, delikatnie go odpiął. Wzięłam głęboki oddech. Spojrzałam na Justina, miał zamknięte oczy. Jednym ruchem zdjęłam z niego koszulkę. Otworzył oczy i znów patrzyliśmy w głąb siebie. Justin zdjął resztę rzeczy. Całując się nagle ktoś złapał za klamkę od drzwi do łazienki. Myślałam że padnę na zawał. Nie przypominam sobie żebym zostawiała otwarte drzwi. Po prostu nas zamurowało. Nagle ktoś powiedział:
-Isabell jesteś tam ?
-taak jestem! -głos aż mi drżał.
-Wszystko w porządku?
-Na pewno!
To był mój tata, powiedziałam cicho Justinowi. Był jakby zdezorientowany. Powiedziałam tacie że za 5 minut wyjdę. Nie mogłam powiedzieć tacie że jestem tu sama z chłopakiem. To by się źle skończyło. Powiedziałam Justinowi że ma siedzieć w łazience. Nagle tata podszedł do drzwi i zapytał:
-Bella z kim Ty rozmawiasz?! Jest ktoś tam z Tobą ? - mówił poddenerwowany.
-Tato rozmawiam przez telefon! -zgasiłam go tym.
Szybko się ubrałam. Zamoczyłam głowę w wannie aby tata się niczego nie domyślał. Justinowi kazałam stać za drzwiami w razie jakby tata chciał wejść do łazienki. Wyszłam z łazienki i poszłam do taty do pokoju, byłam wściekła... zepsuł taką wspaniałą chwilę. Przywitałam się z tatą, wypytywał co u mnie słychać i czy niczego mi nie brakuje. Tata opowiadał o swojej nowej pracy, powiedział też że przyjechał tylko po swoje pozostałe rzeczy. Zostawił mi pieniądze. Cały czas tata wypytywał mnie o rożne rzeczy. Minęło jakieś 40 minut a Justin siedział w łazience. Nagle tata wstał i pożegnał się ze mną, musiał jechać. Poszedł tylko do swojego pokoju, spakował swoje wszystkie rzeczy, przytuliłam go i pojechał. Po zamknięciu drzwi od razu pobiegłam do Justina. Siedział jakiś przybity... Usiadłam koło niego, dał mi całusa w policzek. Przytulił mnie do siebie. Siedzieliśmy na ziemi wtuleni w siebie. Powoli łazienka nabierała swoich naturalnych kolorów. świece zaczęły powoli gasnąć. Zanikał ten romantyczny nastrój. Siedzieliśmy tak już do rana. Bez słowa... Musiałam przysnąć, znalazłam się w łóżku w swoim pokoju, byłam nakryta kocem. Wstałam ale Justina już nie było. Na poduszce leżała kartka na której pisało:

Musiałem już iść, nie chciałem Cię budzić.
Mam coś do załatwienia.
Kocham Cię !
Justin

Ubrałam się i zaczęłam oglądać telewizje. Po jakimś czasie ktoś walił mocno w drzwi. Otworzyłam i nie wierzyłam własnym oczom. To był straszny widok. Justin stanął w drzwiach. Miał twarz rozciętą w trzech miejscach, z nosa leciała mu krew, pięści miał pokaleczone. Trzeba było to szybko opatrzeć , chciałam zadzwonić po pogotowie ale Justin się nie zgodził. Rany wyglądały na dość poważne, to nie były tylko jakieś małe powierzchowne otarcia. Wciągnęłam go do domu. Odruchowo zapytałam co się stało.
-Pokłóciliśmy się z Dylanem, później się pobiliśmy.
-Przecież to Twój przyjaciel! -krzyczałam !
-Pobiliśmy się o Ciebie!
Zrobiłam tylko wielkie oczy. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Jak to o mnie?!- zapytałam. Miałam mieszane uczucia...


Rozdział 12

12 rodział .

Nie mogłam nic na to poradzić, w końcu jest w tym moja wina. Miałam zepsuty humor już do końca dnia. Nie mogłam się załamywać, wieczorem zadzwonił do mnie tata. Pytał czy u mnie wszystko w porządku, czy niczego mi nie brakuje. Mówił też że znalazł prace. Rozmawiając o nowej pracy z moim tatą usłyszałam że mam połączenie na drugiej linii. Powiedziałam tacie że oddzwonię do niego później. Dzwonił Dylan co było dziwne, myślałam że się na mnie obraził. Zapytał czy wpadnę z Emily na imprezę. Długo się nie zastanawiałam, zgodziłam się. Zadzwoniłam do Emi, ucieszyła się że razem wychodzimy. Emi przyszła do mnie godzinę przed imprezą. Wybrałyśmy ciuchy dla siebie. Emily założyła imitujące jeansy, t-shirt i parę dodatków. Ja założyłam krótkie szorty a do tego bluzkę bez ramion. Umalowałyśmy się. Zamówiłyśmy taksówkę i ruszyłyśmy na imprezkę. Weszłyśmy do knajpki Dylana, nie pomyślałam że Justin tu będzie. Bawił się ze swoją panienką. Jak ją widziałam robiło mi się nie dobrze. Usiadłam z Emi przy stole, poszłam zamówić coś do picia. Gdy Justin nie patrzył zerknęłam na niego... Co ja sobie myślałam? Że jak mnie zobaczy to wskoczy mi w ramiona ? To było nie do pomyślenia. Każda chwila przypomina mi ten czas w którym byłam z Justinem. Życie jest bezcennym darem który powinniśmy docenić. Ja po prostu straciłam swoją szansę. Nagle Justin zobaczył że się na niego patrzę, szybko odwróciłam głowę, zapłaciłam za napoje i poszłam do Emi. Zza moich pleców ktoś powiedział:
-Hej
Odwróciłam się i zobaczyłam Justina. Przywitał się z nami i usiadł do nas. Wydawało mi się to dziwne, przecież przyszedł z dziewczyną.
-Czy to Twoja nowa dziewczyna ? - zapytała Emi
-Nie...
Zgasił tym Emily. Mnie też to zdziwiło. Chwilkę z nami posiedział i poszedł do tej dziewczyny. Ja nie wiem kto to był i wolałam się nie dowiedzieć. Impreza szybko się skończyła. Wszyscy rozeszli się do domu, a ja z Emi chcieliśmy jeszcze posiedzieć. Ktoś wyłączył muzykę. Zrobiło się cicho. Przyszedł Dylan i wszystkich wygonił. Byłam padnięta... od razu położyłam się spać. Było bardzo rano i usłyszałam że ktoś dobija się do drzwi. Nie miałam zamiaru otwierać. Usłyszałam Justina ... zerwałam się z łóżka jak najszybciej to było możliwe. Ogarnęłam tylko fryzurę i otworzyłam drzwi. Zaprosiłam go do środka. Usiedliśmy na moim łóżku. Chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Spojrzał mi w oczy niepewnym wzrokiem. Nie odzywałam się. Nagle powiedział:
-Wiesz że ja Cię kocham ? nie potrafię bez Ciebie żyć.
Łzy spływały mi po policzkach.
Chciałam coś powiedzieć ale przeszkodził mi w tym, zasłonił mi usta ręką.
-Kocham Cię i nigdy o Tobie nie zapomnę. Chcę z Tobą być.
Spojrzałam na niego... Myślałam że to tylko sen. Wtuliłam się w niego. Justin pocałował mnie w czoło. Nie miałam zamiaru go puszczać. Siedzieliśmy tak z 20 minut w milczeniu do puki nie zapytałam się:
-Kim jest ta dziewczyna z którą byłeś ?
-Ja z nią nie byłem.
-Kocham tylko Ciebie!
Lekko się uśmiechnęłam i przytuliłam go. Objął mnie rękoma. Nie obchodziła mnie tamta dziewczyna, obchodziło mnie jedynie to co jest teraz, i chciałam żeby tak zostało, żeby ta chwila trwała wiecznie. Justin powiedział mi że sprowadził się do swojego starego domu. Cały dzień przesiedziałam z Justinem. Opowiedziałam mu o swoich problemach, On również się wyżalił. W końcu jego problemy to tak jak moje. Justin jest częścią mnie. Bez niego nie istnieje. Zbliżał się wieczór a ja bardzo nie chciałam się z nim rozstawać. Zaproponowałam mu aby został na noc. Zgodził się, dałam mu tylko jakieś rzeczy taty. Poszłam z Justinem do łazienki, odkręciłam kurek i nalewałam wody do wanny. Staliśmy tak i patrzyliśmy się na siebie. Wystarczyła mi tylko jego obecność. Przy nim czuje się jak gwiazda która świeci najjaśniej. Wiem że przy nim jestem bezpieczna. Z Justinem czas tak szybko leciał że nie zauważyliśmy że wanna jest już całkiem pełna. Zakręciłam kran, wyszłam z łazienki. Minęło jakieś 10 minut a Justin mnie wołał. Stanęłam pod drzwiami do łazienki i spytałam o co chodzi. Nagle Justin otworzył drzwi. Łazienka była taka nastrojowa. W łazience panował półmrok, świece były dosłownie wszędzie. Rozejrzałam się jeszcze i zapytałam Justina co to ma znaczyć. Odpowiedział że przyszykował nam kąpiel. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Wziął mnie za rękę i wprowadził do środka. Zamknął za nami drzwi i przekręcił klucz...



Rozdział 11

11 rozdział .
To była moja wina. Jeszcze do tego ta akcja z Dylanem. Jeśli on mu to powiedział ? Nie miałam odwagi spojrzeć w oczy Justinowi. Musiałam poczekać na odpowiedni moment, a jak na razie nie byłam na to gotowa. Próbowałam parę razy się do niego dodzwonić ale bez skutku... Telefon był cały czas wyłączony. Musiałam się z tym pogodzić, to była tylko i wyłącznie moja wina. Każda rzecz przypominała mi Justina. Myślałam że to już koniec... a teraz on jest tak blisko ale nie mogę go mieć.

2 dni później...
Minęły tylko dwa dni a dla mnie to jak cała wieczność. Im dłużej zwlekałam tym było gorzej. Nie dość że moje mama nie żyje to jeszcze to. Postanowiłam że przejdę się do Justina. Serce podpowiadało mi że muszę to zrobić. Zebrałam się i poszłam do niego. Był tylko jeden mały problem... Dylan. Justin był u Dylana, sprzedał swój dom. Ręce całe mi drżały. Zapukałam do drzwi. Otworzył Dylan:
-Czego chcesz ?
-Przyszłam do Justina !
-Pomyślałaś że może on nie chce z tobą rozmawiać ?!
Zgasił mnie tym... Nagle kontem oka zauważyłam Justina. Pchnęłam z całej siły Dylana i pobiegłam do Justina. Spojrzał mi głęboko w oczy jakby z nienawiścią. Poczułam że ktoś mnie odciąga... to był Dylan.
-Dobra puść ją... - powiedział Justin.
Dylan mnie puścił.
-Zostaw nas na chwilę samych - odparł.
Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Usiedliśmy, Justin powiedział :
-Czemu nie dałaś mi nic wytłumaczyć ?
-to nie tak ... -zaczęłam płakać
Justin otarł mi łzy. Patrzyłam mu głęboko w oczy, w świetle miały kolor turkusowy.
-wiesz że ja Cię kocham ?
-ja też Cię kocham.
uśmiechnęłam się lekko. Chciałam go przytulić, kiedy się do niego zbliżyłam Justin wstał. Jakby nie chciał...
-Kocham Cię, to nie znaczy że Ci wybaczyłem... Zraniłaś mnie. Nie da się tego od tak zapomnieć.
łza spłynęła mi po policzku. Nie byłam w stanie niczego już powiedzieć, po prostu wyszłam. Miałam wielką się na niego rzucić i pocałować, tak mi tego brakowało...
***
Będąc w domu starałam się o tym nie myśleć. Miałam i tak już dość problemów. Rano dostałam jakąś przesyłkę to była wiadomość od taty. Wysłał mi też pieniądze. Musiałam zrobić coś dla siebie wiec zadzwoniłam po Emily i pojechałyśmy razem na zakupy. Chciałam zapomnieć chodź na chwilę o moich problemach. Emily mnie bardzo wspierała. To dodało mi otuchy. Emi jest moją bratnią duszą nie wiem co bym bez niej zrobiła. Objechałyśmy chyba wszystkie galerie. Wyszalałyśmy się trochę. Wychodząc z jednego sklepu spotkałam Justina. Chyba mnie nie widział. Nie wiedziałam czy mam do niego podejść. W końcu po krótkim namyśle podeszłam do niego.
-Cześć co słychać ? - zapytałam
-W porządku. A co u Ciebie ?
-Może być
-No to dobrze ! - uśmiechnął się do mnie.
Jakiś czas ze sobą rozmawialiśmy. Poczułam że nasza znajomość się odnawia. Nagle jakaś dziewczyna podeszła do Justina.
-Kochanie możemy już iść. -powiedziała nieznajoma do Justina
Myślałam że coś mnie trafi... Miałam ochotę jej wydrapać oczy. A Justinowi najchętniej bym strzeliła.
-Na razie - powiedział Justin machając.
Miałam już łzy w oczach. Myślałam że już będzie dobrze. Nie miałam ochoty już nigdzie iść. Pociągnęłam Emi za rękę i wyszłyśmy chwile za nimi. Szłyśmy i tak w tym samym kierunku. Nagle Justin z tą dziewczyną zatrzymali się. Nagle Emi mnie pociągnęła w drugą stronę. Nie wiedziałam o co jej chodzi. Szybkim ruchem odwróciłam się z powrotem... Oni się całowali...


środa, 18 stycznia 2012

Ti Amo !! <333

Zdjęcia gwiazd




















Rozdział 10

10 rozdział .
Wahałam się, nie miałam zamiaru z nim gadać. To i tak było bez sensu, tyle przykrości mnie już spotkało. Odrzuciłam połączenie, nie minęło nawet 10 sekund a Justin znów dzwonił. Odrzuciłam chyba z 10 połączeń. Nie dawał mi spokoju... przez cały czas odrzucałam go, za którymś razem przez pomyłkę odebrałam.
-Bella posłuchaj mnie!
-Nie! skrzywdziłeś mnie, nie chcę z Tobą gadać !
-Ale Ty nic nie rozumiesz!
w tym momencie rozłączyłam się. Wyłączyłam mój telefon. Wspomnienia wróciły... Łzy spłynęły mi po policzkach.
***
Zadzwoniłam po Dylana, nie chciałam być teraz sama, on jedyny mnie rozumie i wie co teraz czuję. Posprzątałam trochę w domu, był lekki bałagan. Musiałam pogodzić się z tym że teraz sama będę tu mieszkać. Ta myśl mnie przerastała. Niestety życie toczy się dalej a ja nie mogę zatrzymać się w miejscu. Starałam się o tym jak najmniej myśleć. Przyszedł Dylan, przywitałam się z nim i podałam coś do picia. Poszliśmy do mojego pokoju. Zapytał co się dzieje. Opowiedziałam mu o wszystkich moich problemach. Przytulił mnie do siebie. Podziękowałam mu za to że jest. Nagle poczułam że dotyka moje kolano. Ciarki przeszły mi po całym ciele. Pocałowałam go w usta. Odwzajemnił pocałunek. Szybkim ruchem pociągnęłam go do pozycji leżącej. Spojrzał mi głęboko w oczy.
-Chcesz tego? Co z Justinem ? - zapytał odsuwając się.
-Justin dla mnie nie istnieje - powiedziałam cicho
W głębi duszy to nie była prawda. Ale bardzo mnie zranił. Fakt kochałam go nadal ale chciałam o nim jak najszybciej zapomnieć.
Dylan zaczął całować mnie po szyi, zdjęłam jego koszulę. Objęłam jego ciało rękoma.
Dylan wsunął rękę pod mój t-shirt, szybkim ruchem zdjął go ze mnie. Zdjęłam mu spodnie, wyskoczyłam z bielizny. Czułam jego bliskość, cały czas się całowaliśmy, gdy Dylan się rozebrał i położył się na mnie głośno krzyknęłam. W mojej wyobraźni pojawiła się mama. Zrozumiałam że nie mogę tego zrobić. Z całej siły zepchnęłam go z siebie. Spojrzał na mnie i już go nie było. Wyszedł tak szybko...
Zaczęłam płakać, co ja chciałam zrobić? Usiadłam na łóżku i podkuliłam nogi, oplotłam je rękoma. Siedziałam płacząc i myśląc po co mi to było. Dylan musiał być na mnie wkurzony. To ja byłam winna, chciałam go tylko wykorzystać.

***
Rano musiałam zadzwonić do Dylana, chciałam go przeprosić. Niestety ale nie odbierał telefon, musiałam się wybrać do niego osobiście. Idąc układałam sobie w głowie co mu powiem, to było trudne. Zapukałam do drzwi, w jednej chwili chciałam się wycofać... zrobiłam to odwróciłam chciałam iść. Zrobiłam wielki krok i poczułam że ktoś złapał mnie za rękę. To był Dylan... Kazał mi wejść do środka. Najdziwniejsze było to że nie był specjalnie wkurzony. Poszliśmy do jego pokoju, powiedziałam mu co myślę o tym co stało się w wczoraj. Roześmiał mi się w twarz. Zapytałam czy nie jesteś na mnie wkurzony, odpowiedział że nie, że mam poważniejszy problem. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Powiedziałam że ma mi to wszystko wyjaśnić.
-Dobrze powiem Ci, -powiedział z uśmiechem.
Justin Cię nie zdradził. Gdybyś go tylko wysłuchała... Zraniłaś go wiesz ?
-jaa ? - krzyknęłam mocno wkurzona ?
-nie przerywaj !
Mówił Ci coś kiedykolwiek o swoich rodzinach ?
-nie.
Właśnie w tym tkwi problem.
Justin został zabrany swoim rodzicom, nie wiadomo z jakich przyczyn, wiem tylko że gdy on się urodził byli jeszcze młodzi. Niedawno dostał list w którym napisali jego rodzice. Justin myślał że oni nie żyją. Wziął pierwszy lepszy samolot i poleciał do nich. Dlatego się z nami nie pożegnał. A gdybyś odbierała telefony od niego to nie doszło by do tego.
- może i to prawda a jak wytłumaczysz to że się z kimś obściskiwał ? - krzyczałam
To była jego mama. Ona jest bardzo młoda. A Ty byś nie chciała poznać swojej rodziny ? To było dla niego ważne! A Ty mu nie pozwoliłaś nic wyjaśnić.
Łzy spływały mi po policzkach a serce waliło jak oszalałe. Nagle do Pokoju Dylana wszedł Justin. Nawet na mnie nie spojrzał, tak jak bym była niewidzialna. Dylan kazał mi się wynosić. Justin nie chciał już ze mną rozmawiać. Myślałam że to ona mnie zdradził, wyszło na to ze ja jestem ta zła i dobrze o tym wiedziałam. Zadawałam sobie pytanie czemu nie dałam mu niczego wyjaśnić. Było tyle okazji ale ja je straciłam. Całą drogę do domu płakałam. Gdy się uspokoiłam wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer do Justina. Miał wyłączony... czułam się strasznie.


Rozdział 9

9 rozdział
Osłupiałam. Przez myśl przeszły mi najgorsze scenariusze. Panowie z zakładu pogrzebowego podali mi list. Zamknęłam drzwi i poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i patrzyłam się w sufit. Bałam się otworzyć ten list. Musiałam się przełamać. Wzięłam głęboki oddech i rozdarłam list. Wyjęłam jego zawartość. To był list od taty. Na kartce pisało:
Twoja mama zginęła w wypadku samochodowym. Zginęła na miejscu. Nie przyjadę do domu, musisz przyjechać do mnie. Postanowiliśmy z rodziną że pochowamy ją tutaj na miejscu. Zbierz się i przyjeżdżaj do nas mimo wszystko, jak najszybciej się da.
Nie da się opisać tego co czułam. Czemu tracę osoby na których mi zależy i których kocham ? Musiałam jak najszybciej jechać do rodziny. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy sprawdziłam rozpis busów. To było bardzo daleko musiałam przygotować się na 10 godzin jazdy. Ale nie myślałam o tym, musiałam jak najszybciej dostać się do taty. Bus miałam dopiero za 4 godziny. Przygotowałam się wzięłam od razu rzeczy na pogrzeb.
***
Jechałam dopiero wieczorem, do tego jeszcze się bus spóźnił. Całą jazdę przespałam. Na dworcu odebrał mnie mój ojciec. Zawiózł nas do naszej ciotki. Opowiedział mi wszystko ze szczegółami. Byłam w takim szoku że nie dowierzałam i nie docierało do mnie to co się stało. Dopiero z czasem zaczęło do mnie dochodzić że jej już nie ma i nie będzie. Zaczęłam panikować... płakałam niemalże przez cały czas. Pogrzeb był następnego dnia. Wciąż zadawałam sobie pytanie dlaczego mnie to spotyka. Tata się jakoś trzymał ale widziałam że w głębi duszy cierpi. Powtarzał mi że bardzo mnie kocha i że tylko ja mu zostałam. Musieliśmy spać u ciotki. Byłam zrozpaczona i nie przespałam nocy. Rano się ubraliśmy i poszliśmy na pogrzeb. Najpierw była msza, przez nią czułam się gorzej. Nie chodzę do kościoła. Przeszliśmy na cmentarz, atmosfera była przytłaczająca, widząc najbliższą rodzinę która cierpiała było mi jeszcze bardziej smuto. Mimo iż to była moje mama i tak nie chciałam uczestniczyć w pogrzebie. Zrobiłam to tylko ze względu na ojca, mu było jeszcze ciężej niż mi, a przecież razem ją kochaliśmy.
***
Gdy wszyscy zaczęli się rozchodzić ja z tatą zostaliśmy. Uklęknęłam przed nagrobkiem mojej mamy. Schyliłam głowę i odmówiłam modlitwę za moją mamę którą wymyśliłam jak byłam jeszcze mała. Tata chwycił mnie za ramię. Położyłam białą róże na nagrobku i wstałam. Przytuliłam mocno tatę. Łzy spływały mi po twarzy. Wyszliśmy z cmentarza i wsiedliśmy do auta. Siedzieliśmy w milczeniu, tato musiał wszystko przemyśleć, ja tak samo. Powiedział mi że on już nie wróci do domu. Chce znaleźć tu prace i zamieszkać. Po prostu chce być jak najbliżej mamy. Siedzieliśmy jakieś 20minut i zrobiło mi się słabo. Wyszłam z samochodu. Nachyliłam się i podparłam rękoma. Odetchnęłam i już było dobrze. Nagle spojrzałam przed siebie i nie wierzyłam w to co widzę. Serce mi podskoczyło i zaczęło bić jak oszalałe. To był Justin ! Przytulał kogoś, jakąś dziewczynę. Dobrze nie widziałam bo to było bardzo daleko ale wszędzie bym go poznała. Byłam tak wpatrzona że w końcu mnie zauważył. Usłyszałam że mnie woła. Nie chciałam go widzieć. Szybko otworzyłam drzwi od samochodu. Krzyczał że mam poczekać... widziałam że zaczął biec w moją stronę. wsiadłam do samochodu i kazałam tacie szybko jechać. Złapałam doła... myślałam że coś się stało że wyjechał a on ma kogoś! Gdy wróciłam z tatą do ciotki powiedziałam mu ze ja wracam do domu. Zgodził się, złapałam jeszcze autobus który miał być za 20 minut. Nie chciałam robić tego tacie ale nie chciałam spotkać więcej tego drania.
***
Wróciłam do domu po 10 godzinnej jeździe musiałam odpocząć. Chciałam uciec od świata, tata powiedział mi że jeśli chcę mogę mieszkać tu sama, i że będzie przysyłał mi pieniądze. Powiedział też że co 2 tygodnie będzie mnie odwiedzał lub ja będę jeździć do niego. Poszłam spać... fakt zasnęłam ale miałam koszmary. Śnił mi się Justin ze swoją dziewczyną. To było straszne. Ale miałam inne problemy. Chciałam powiedzieć Dylanowi jaki jest jego kumpel. Zadzwoniłam z rana po niego. Zgodził się przyjechać. Był szybko tak jak go o to prosiłam. Nie był świadomy o co chodzi. Usiadł na kanapie i opowiedziałam mu wszystko jak było. Siedział wbity w kanapę i nie mógł uwierzyć. Powtarzał :
-Bawi się z laską a kumple go nie obchodzą, nie zadzwonił nawet.
Dylan miał coś jeszcze do załatwienia i musiał iść dałam mu całusa w policzek na pożegnanie. Siedziałam na kanapie i ryczałam. Moje życie to był jakiś koszmar, mama była dla mnie jak przyjaciółka. Leżałam na kanapie i patrzyłam w sufit, czułam się jak w wariatkowie. Zadzwonił telefon, spojrzałam i zrobiłam się czerwona. Łzy napłynęły mi do oczu. To był Justin ...

Rozdział 8


8 rozdział
Dylan otworzył drzwi. To był nieduży domek jednorodzinny. Rozejrzałam się po głównym pokoju. Wyglądał na bardzo przytulny, miał ładnie skomponowane kolory. Jedna rzecz która nie pasowała do tego wystroju był stary telewizor. Dylan zaprowadził mnie do swojego pokoju, zrzucił jakieś rzeczy z łóżka i powiedział:
-Będziesz dzisiaj spała w moim pokoju. Ja się położę na kanapie.
kiwnęłam głową. Dylan przyniósł mi jakieś rzeczy do spania, dał ręcznik i zaprowadził do łazienki.
Umyłam się pod prysznicem, szybko wskoczyłam w rzeczy i poszłam do pokoju. Dylan siedział w pokoju na fotelu, usiadłam na łóżko. Teraz mogliśmy porozmawiać na spokojnie.
-Dziękuje Ci za pomoc to dla mnie wiele znaczy. Ale dlaczego to robisz ?
-Nie mógł bym pozwolić aby coś ci się stało, jesteś znajomą mojego kumpla i musiałam ci pomóc.
Dylan poszedł zrobić kanapki, po zjedzeniu zgasiłam światło i położyłam się spać. Nie mogłam zasnąć, za każdym razem jak zmrużyłam oczy przypominał mi się incydent z osiedla. Przecież gdyby nie Dylan oni by mnie zgwałcili. Tamta chwila cały czas wracała. Minął jakiś czas i zobaczyłam że drzwi do pokoju się lekko uchyliły. Przykryłam się kołdrą i udawałam że śpię. To był Dylan, podszedł i usiadł na krawędzi łóżka. Pogłaskał mnie po głowie. Pomyślałam że głupio by teraz było się odezwać, więc udawałam cały czas że śpię. Siedział jakieś pół godziny, poczułam się przy nim taka bezpieczna, tak samo jak przy Justinie... dokładnie to samo. Dylan wstał i zbliżył się do mojej twarzy. Pocałował mnie w policzek i wyszedł. W końcu zasnęłam. Obudziły mnie promienie słońca, czułam ich ciepło. Wstałam i poszłam do łazienki. Dylan buszował już po kuchni. Wyszłam i poszłam do niego. Przygotowywał dla nas śniadanie. Usiadłam przy stole i rozmyślałam. Dylan podał bułki z serem. Po śniadaniu zaproponował że mnie odwiezie do domu. Zgodziłam się... zebrałam rzeczy i ruszyliśmy. Jechaliśmy w milczeniu. Zaprosiłam Dylana do środka, pomógł mi nie mogłam go przecież wykorzystywać. Poszliśmy na taras i usiedliśmy przy stole. Przyniosłam nam coś do picia. Przyjrzałam się dokładnie Dylanowi. Wtedy na imprezie nie przywiązywałam do tego większej wagi. Całą moją uwagę skupiałam na Justinie. Dyl miał niebieskie oczy, podchodziły pod turkusowe, miał czarne włosy i ładną twarz. W oko wpadał specyficzny kolczyk w wardze. Tak ogólnie ładny był chodź to była odwrotność Justina. Rozmawialiśmy jakiś czas.
***
Dylan musiał już iść a dobrze nam się rozmawiało. Odprowadziłam go do drzwi. Nagle poczułam jego dotyk na ręku... objął mnie lekko rękoma. Spojrzałam mu głęboko w oczy, były śliczne. Nasze twarze zbliżyły się do siebie. Miałam ochotę go pocałować ale tylko dla tego że czegoś mi brakowało. Szybkim ruchem zbliżyłam moje usta w kierunku Dylana. Pocałowałam go czułam że odwzajemnił ten pocałunek. Nagle popchnął mnie... spadłam na ziemie. Dylan powiedział że nie może tego robić kumplowi
spojrzałam tylko na niego i kazałam wyjść.
***
Resztę dnia miałam już z głowy. Popsuł mi humor. Jak on mógł ?
Usiadłam na kanapie kiedy zadzwonił telefon. To był Dylan .
-tak ? - powiedziałam
-chciałem cię przeprosić, zrobiłem to tylko dla Justina. Poza tym co nam do głowy strzeliło ?
chwilkę się zastanawiałam co dalej, ale nie mogłam się gniewać w końcu miał rację. Ja kocham Justina.
-nic się nie stało - odpowiedziałam z uśmiechem.
-jeszcze raz przepraszam, i mam nadzieje że się jeszcze zobaczymy.
-na pewno !
rozłączył się...
Kolejny dzień a ja znów byłam tak zmęczona. Otworzyłam okno i się położyłam. Nad ranem ktoś zapukał do moich drzwi. Szybko wstałam i pobiegłam otworzyć. Byłam roztrzęsiona, to był zakład pogrzebowy ...


Rozdział 7

7 rozdział .
Następnego dnia byłam już bardziej spokojna. Poza tym Dylan obiecał mi że da znać jak by coś wiedział więcej. Nie mogłam wiecznie cierpieć. Przez to całe zamieszanie nie widywałam się z Emily, musiałam się zabrać i jej to wszystko wytłumaczyć, pewnie się martwiła. Po południu postanowiłam iść do domu Emily. Ubrałam czarne rurki i do tego fioletową koszulkę. Idąc rozmyślałam o całym moim życiu. Zapukałam do drzwi, otworzyła Emily i rzuciła mi się na szyje. Weszłam do środka, usiadłyśmy na fotelu na przeciwko siebie. Wytłumaczyłam Emi dlaczego nie miałyśmy kontaktu. Nie była zła na mnie ale powiedziała że mimo wszystko mogłam jej powiedzieć. Oglądałyśmy razem komedie, wrócił mi uśmiech i dobre samopoczucie. Emi zawsze wiedziała co najbardziej poprawia mi humor i zawsze dopilnowała abym nigdy nie była smutna. Udało jej się. Zasiedziałam się trochę, jeszcze jakiś długi czas rozmawiałyśmy. Wychodząc było już ciemno. Emi odprowadziła mnie kawałek ale dalej szłam już sama. Rozmyślając nagle usłyszałam jakieś wołanie z oddali:
-ej mała chodź do nas
Byli chyba pijani. Starałam się nie zwracać na nich szczególnej uwagi. Kiedy dwóch z nich zaczęło do mnie podchodzić przyśpieszyłam krok. Czułam że idą za mną, jeszcze bardziej przyśpieszyłam... ich kroki również stawały się szysze. Serce podeszło mi do gardła, rozejrzałam się czy w okół są jacyś ludzie... niestety było pusto. Zacisnęłam pięści i zaczęłam uciekać. Do domu miałam jeszcze spory kawał... bałam się. Zaczęli mnie gonić. Nie miałam już sił biec... dopadli mnie. złapali mnie i trzymali. Rozejrzałam się... to było stare osiedle bardziej niebezpieczne, żadnych ludzi nie było. Zaczęłam krzyczeć... bardzo się bałam, czułam od nich alkohol. Szarpanie i krzyk nic nie dał. Czułam że jeden z nich zdjął jednym ruchem moje spodnie... Rozpłakałam się i jeszcze bardziej szarpałam. Zacisnęłam pięści, wiedziałam że nie uda mi się już nic zrobić. Napastnicy trzymając mnie zawołali resztę swoich kumpli. Jeden z nich powiedział:
-czemu nie chciałaś do nas przyjść jak cię wołaliśmy ? - wykrzyknął
-teraz za to zapłacisz - powiedział następny .
- puśćcie mnie! - krzyczałam
Nie słuchali mnie. Bałam się ich. Nagle zauważyłam jakiś cień osoby. Napastnicy widząc go uciekli. Zastanawiałam się kto mnie uratował. Cień zaczął iść w moją stronę. Nagle powiedział:
-Nic ci nie jest ?
-oni mnie złapali - mówiłam płacząc
-zrobili ci coś ?
- nie, zjawiłeś się w samą porę, dz... dziękuje - wyjąkałam
-nie ma sprawy, następnym razem radze uważać, to niebezpieczna okolica.
ocierając łzy spojrzałam na niego. Znałam go ...
-Dylan ?
- tak -spojrzał mi na twarz
-Bella ? nie wiedziałem że to ty - powiedział z niedowierzaniem .
Podeszłam do niego i go przytuliłam. Podziękowałam mu jeszcze. Powiedział że teraz nie mogę być sama. Zaprowadził mnie do swojego domu...



Rozdział 6

Rozdział 6
...Minęło sporo czasu, byłam zapłakana a co najgorsze sama. Nie było mi łatwo pogodzić się z myślą że go już nie ma. To było takie trudne dla mnie i niezrozumiałe. Po dobrych kilku godzinach podniosłam się, byłam zmarznięta. Nie mogłam sobie wyobrazić co będzie dalej...

***
Gdy wróciłam do domu od razu nalałam wody do wanny, musiałam się wyciszyć i odprężyć. Nalałam gorącej wody, w okół zapaliłam świeczki o zapachu truskawkowym. Nalałam płynu do kąpieli...
Weszłam do wanny i od razu poczułam się znacznie lepiej. Wyciszyłam się, tego właśnie teraz potrzebowałam. Byłam zmęczona, była 4 godzina nad ranem. Poszłam spać, już nawet nie miałam sił się przebrać w koszule nocną.


***

Spałam jak zabita. Nic nie było w stanie mnie wybudzić. Wstałam dopiero po 12. Cieszyłam się że nie ma rodziców w domu, nie chciałabym żeby widzieli mnie w takim stanie. Jedna myśl nie dawała mi spokoju; gdzie jest Justin ? czemu nie daje żadnych oznak życia ? Przez kilka dni chodziłam przybita i nie wychodziłam z domu. Nie chciałam wychodzić do ludzi. Przynajmniej nie teraz gdy czuje się źle. Kolejne dni kończyły się tym samym... płaczem, żalem, ciągłymi pytaniami. To uczucie wewnątrz, Justin wypełniał moją duszę... wyjeżdżając czuje że czegoś mi brakuje, że moja druga część nie istnieje.




Zrobiłam sobie zupę z paczki, nie miałam czasu żeby gotować obiad. Usiadłam na krześle w kuchni i mieszając zupę pomyślałam że musi być jakiś sposób. Nie mogłam tego tak po prostu zostawić. Nie chciałam więcej cierpieć. Pijąc wodę nagle przyszła mi do głowy pewna myśl która mogła być kluczem. Z wrażenia wyplułam wszystko co miałam w ustach.

-tak! - krzyknęłam do siebie.

przez moją głowę przepłynęło teraz tysiące myśli. Przypomniało mi się że Justin ma najlepszego kumpla który jest właścicielem knajpki. Postanowiłam się tam wybrać... nie miałam nic do stracenia, a mogłam wszystko wyjaśnić. Przecież ktoś musiał wiedzieć gdzie on się znajduje. Postanowiłam się wybrać do kumpla Justina dziś wieczorem. Jakoś lepiej się poczułam wiedząc że sprawa może się wyjaśnić.

***
Poszłam umyć włosy. Następnie je wysuszyłam i wyprostowałam. Wyjęłam z szafy jakieś imprezowe ciuszki i poszłam do knajpy. Była 22 usiadłam sobie przy stoliku przy którym pierwszy raz poznałam Justina. Wszystkie wspomnienia wróciły... łzy cisnęły mi się do oczu... nie mogłam dać po sobie poznać że coś jest nie tak a tym bardziej nie mogłam się rozpłakać bo to by było naprawdę dziwne. Zdawałam sobie sprawę z tego że muszę czekać do końca imprezy. Przesiedziałam cały ten czas, ludzie zaczęli powoli zbierać się do domu a niektórzy na następną imprezę. Kumpel Justina podszedł do mnie. Powiedział:

-niestety ale to już koniec imprezy
- ja przyszłam do Ciebie - powiedziałam
- do mnie ? ale my się nawet nie znamy - powiedział zdziwiony.

podałam mu rękę i się przedstawiłam :

-Jestem Bella, i przyszłam tu w sprawie Twojego kumpla Justina - powiedziałam
- ja jestem Dylan .

widziałam że był w szoku.

-Chodzi o to że Justin wyjechał i nie zostawił żadnej wiadomości- powiedziałam ze łzami w oczach

-muszę Cię zmartwić bo od jakiegoś czasu ja też go szukam.

-a nie zostawił namiarów ? - wybuchłam płaczem

- nie, zostawił tylko kartkę że nie mam się martwić, jest mu naprawdę przykro ale coś ważnego wydarzyło się w jego życiu i musiał wyjechać . Napisał też że jak złapie wolną chwile to do mnie zadzwoni.

-Dylan proszę zadzwoń do mnie jeśli się odezwie, bardzo mi na tym zależy - powiedziałam podając mu mój numer, Dylan również podał mi swój.

-nie ma sprawy. Przepraszam ale ja naprawdę muszę już zamknąć.



Podziękowałam mu i poszłam do domu. Justin mi nie zostawił żadnej wiadomości ale Dylan był moją ostatnią szansą. W końcu Justin napisał mu że do niego zadzwoni. Dylan miał mnie poinformować o tym. Zastanawiałam się co takiego się wydarzyło w jego życiu że bez słowa wyjechał...



Rozdział 5

Rozdział 5
Poprosiłam Justina o to aby odprowadził mnie do domu. Fakt rodziców nie było ale domem trzeba było się zająć. Idąc Justin spojrzał mi głęboko w oczy i złapał delikatnie za rękę. Oboje byliśmy zadowoleni ze spędzonego dnia razem. W głębi serca czuje że go kocham że to ten jedyny. Nie wiedziałam jednak jakie uczucia i jakie plany ma wobec mnie Justin. Z jednej strony widzę to w jego oczach ale z drugiej czasami ma taki wyraz twarzy jakby to było z przymusu. Nie chciałam się pytać, możliwe że po prostu ma zły dzień. Będąc już koło domu pożegnałam się. Nie chciałam się z nim rozstawać chodź na sekundę. Chciałabym aby był zawsze przy mnie. Otwierając drzwi od domu doznałam szoku. Dom wyglądał jakby przeszło przez niego tornado. Rzeczy były porozrzucane po całym domu. Śmieci walały się po pokojach, jakieś papiery. W kuchni czekała na mnie sterta naczyń do umycia . Przez dwa dni byłam taka zamyślona że nie zwracałam uwagi na to co się dzieje wokół mnie. Rodzice wracali już jutro, miałam kupę roboty. Ogarniając ten nieład znalazłam mój telefon, jakoś specjalnie go nie potrzebowałam. Patrząc na ilość połączeń zamurowało mnie. Emily dzwoniła około sześćdziesiąt razy, rodzice podobnie. Pierwsze co zadzwoniłam do Emi, musiałam jej to wszystko wyjaśnić i opowiedzieć. Następnie zadzwoniłam do mamy. Była zdenerwowana, myślała że coś mi się stało. Razem z tatą martwili się o mnie. Rodzice chcieli mi tylko przekazać że zostaną jeszcze kilka dni i że pieniądze są w ich pokoju w dolnej szufladzie szafki nocnej. Ulżyło mi troszkę. Zaczęłam dalej sprzątać nucąc sobie piosenkę którą zaśpiewał Justin, podobała mi się. Po całym ciężkim dniu musiałam odpocząć. Poszłam do kuchni i nalałam sobie wody mineralnej. Weszłam do salonu i położyłam się na kanapie. Włączyłam telewizor i oglądałam jakiś stary przebój kinowy. Po krótkim czasie zasnęłam.

***

Wstając rano czułam się świetnie. Cieszyłam się z nowego dnia. Nawet fakt że na zewnątrz było szaro i mocno padał deszcz. Na śniadanie jadłam właśnie płatki jak dostałam smsa od Justina.

Hej musimy się spotkać !






Zaproponowałam aby wpadł do mnie, w końcu trzeba było wykorzystać fakt że rodzice wyjechali. Minęło jakieś 20minut. Justin stanął w drzwiach był cały mokry. Chciałam dać mu suche rzeczy mojego ojca ale chciał szybko to załatwić. Nie wiedziałam o co nawet chodzi. Usiedliśmy na kanapie. Justin złapał mnie za rękę patrząc mi przy tym głęboko w oczy.


-Muszę Ci powiedzieć o czymś ważnym - wydusił z siebie

Widziałam że łzy cisną mu się do oczu. Zaczęłam mieć dziwne przeczucia. To było takie nieprzyjemne...

-Nie zobaczymy się już więcej - powiedział z wielkim trudem. widziałam że coś w nim pękło.

łza spłynęła mi po policzku, drugą ręką otarł ją.

- jak to - powiedziałam powstrzymując się od płaczu.

-Wylatuje stąd, do miasteczka położonego kilka tysięcy kilometrów stąd .

- jak to ? powiedziałam z płaczem .

- muszę stąd wyjechać, nie chciałem ci robić żadnych nadziei, jeśli myślałaś że coś z tego będzie to przykro mi.

- to wszystko co razem przeżyliśmy przez ten czas nic dla Ciebie nie znaczyło ?

-nie... - z trudem połknął ślinę.

Odwrócił się i wyszedł .


Przez chwilę to do mnie nie docierało, świat mi się zawalił, jedyna osoba którą kochałam złamała mi serce. Pytałam się Boga dlaczego mnie to spotkało ? Odszedł tak bez słowa wyjaśnienia. Czułam się wykorzystana, nie mogłam bez niego żyć. Płakałam do wieczora, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Przestał mnie interesować świat w okół mnie. Cierpiałam bardzo , to był straszny ból którego nie da się opisać. Po kilku godzinach pozbierałam się trochę. Oczy miałam opuchnięte i czerwone . Chciałam to wszystko wyjaśnić. Cały czas miałam jakąś małą nadzieje. Wzięłam telefon i wybrałam numer do Justina. Niestety telefon był wyłączony, lub poza zasięgiem. Postanowiłam że się do niego przejdę, Do domu chyba mnie wpuści. Musi mnie wysłuchać. Nie zwracałam już nawet uwagi jak byłam ubrana. Idąc cały czas ocierałam łzy. Zapukałam do drzwi. Otworzyła jakaś pani, to było dziwne bo Justin mówił że mieszka sam. Zapytałam:

- czy zastałam Justina ?
- dziecko ten chłopak już tutaj nie mieszka, nie poinformował Cię ?
-jak to nie mieszka ? gdzie on teraz jest ? - wybuchłam płaczem
- niestety ale nie jest mi wiadomo. do widzenia .

Miałam ochotę umrzeć. Nie wiedziałam gdzie on jest, nie miałam żadnych namiarów, nie mogłam się z nim skontaktować. Pełno myśli przechodziło mi w tym momencie przez głowę. Nie dotarłam do domu, zatrzymałam się w na plaży, w miejscu gdzie spotkałam się z Justinem. Osunęłam się powoli na zimny piasek. Nie mogłam powstrzymać łez. Skuliłam się i cierpiałam. Padał deszcz, Byłam cala mokra. Nie chciałam nikogo widzieć ani z nikim rozmawiać. Powoli zapadał zmrok i robiło się coraz zimniej. Przypomniał mi się moment w którym ja z Justinem oglądaliśmy gwiazdy na niebie. Nie mogłam o nim od tak zapomnieć. Skuliłam się jeszcze bardziej, byłam wykończona . To był najgorszy dzień w moim życiu. Nie miałam zamiaru wracać do domu,chciałam tak tu leżeć... chciałam umrzeć...

Rozdział 4

Rozdział 4
Całe popołudnie byłam zamyślona . Nie wiedziałam co o tym wszystkim mam sądzić , no ale w końcu powiedział że to nie chodzi o coś złego . Pierwsza myśl jaka przechodziła mi przez głowę to że ma dziewczynę lub inne gorsze opcje . Z niecierpliwością czekałam na spotkanie . Nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu , słońce zaczęło zachodzić . Usłyszałam dzwonek do drzwi . Tak szybko leciałam że się o mało co nie zabiłam . Stanęłam koło drzwi, szybkim ruchem przeczesałam włosy palcami , otworzyłam . To był Justin , przytulił mnie lekko i powiedział:

-Gotowa ?
- jasne . hmm a gdzie idziemy ?
- to tajemnica - powiedział cicho
-mam sporo czasu bo rodzice wyjechali na 3 dni .

kiwnął tylko głową . Wzięłam torbę i podążałam za nim .
Teraz już tylko myślałam co mi powie . Byłam zaciekawiona .
idąc zauważyłam że nie wiem gdzie jestem , tej części okolicy jeszcze nie znałam .
ale nie chciałam zadawać Justinowi ciągłych pytań .
Minęliśmy las... Moim oczom ukazał się wielki dom z basenem . śliczny ogród . To było cudowne miejsce . Nie miałam pojęcia że takie miejsce istnieje .

-Tutaj mieszkam - odparł

stałam jak wryta i nic nie mogłam z siebie wydusić . Nie wierzyłam własnym oczom .

-Niesamowite - powiedziałam zdziwiona
-mieszkam sam . dom dostałem w spadku .
-a Twoi rodzice ?
- nie chce o tym mówić , przynajmniej jak na razie . to dość długa historia .


***

Justin wziął mnie za rękę i bez słowa zaprowadził do swojego domu . Gdy przekroczyliśmy drzwi byłam pod wrażeniem . Jasność biła od wnętrza domu . Podłoga jakby szklana . Meble jak nie z tego świata . To było nieziemskie . Nie wiedziałam szybciej gdzie mieszkał Justin , ale też nie spodziewałam się ze mieszka tu, w tym wspaniałym miejscu . Oprowadził mnie po całym domu , cały czas byłam w szoku , to było takie niewiarygodne , jak zwykły sen . W pewnym momencie powiedział :

-Chciałem pokazać ci coś...

nie odezwałam się słowem jeszcze nie byłam w stanie . Pociągnął mnie za sobą . Zeszliśmy po jakiś schodach na dół . otworzył drzwi . Moim oczom ukazał się sprzęt muzyczny . to była jakaś piwnica bez okien , trochę w strasznym stylu .

powiedziałam :

-łaaał
-to właśnie chciałem ci powiedzieć , kocham muzykę , kocham śpiewać i grać.


nie wiedziałam co mam powiedzieć .
puścił mnie i podszedł do sprzętu włączył jakiś podkład i zaczął śpiewać .

Patrzył mi prosto w oczy . Momentami czułam jak po policzku płyną mi łzy .

***
Powiedziałam że to było wspaniałe.
poszliśmy do niego na ogród . Usiadłam na krzesło . Justin poszedł po coś do picia .
chwilę siedziałam sama . To było dla mnie jak magia . Bałam się że to sen że się obudzę .
rozejrzałam się po ogrodzie .
zauważyłam wielki basen dużo różnych kwiatów, drzew .
kontem oka zauważyłam hamak . Od razu poszłam zobaczyć .
Położyłam się na niego i patrzyłam na niebo . Rozpłynęłam się w marzeniach .
za chwilkę usłyszałam :

-Bella ? powiedział tak jak by nie widział mnie .
- Leżę sobie na hamaku - powiedziałam z uśmiechem na twarzy .


podszedł do mnie i powiedział

-przesuń się trochę

spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

- no przesuń się . myślałaś że ja będę stać ?

przesunęłam się trochę . Położył się koło mnie . Wtuliłam się w niego . Chciałam aby ta chwila nigdy nie minęła . Cały czas patrzyliśmy na siebie . To było takie cudowne . Przybliżył głowę do mojej , pocałowaliśmy się. czułam jego perfumy , one doprowadzały mnie do szaleństwa , złapałam go za rękę. Justin druga ręką złapał mnie w pasie . Leżeliśmy tak bez słowa , wtuleni w siebie . Zamknęłam oczy ... Justin jeszcze przez chwilę na mnie patrzył . Czułam jego wzrok na sobie. Wtuleni w siebie zasnęliśmy .

***

Nad ranem obudziło mnie jasne światło . To słonce grzało tak mocno . Justina nie było obok mnie . Wstałam i poszłam aby usiąść na krzesło . Przez szybę zauważyłam Justina . Pokiwał mi ręką . Nagle wyszedł z domu miał jakieś talerze w ręku .

-proszę - powiedział Justin dając mi talerz z jedzeniem .
- dzięki - odpowiedziałam

usiadł na przeciwko mnie .
Widziałam jak światło muskało Justina po twarzy, miał taką piękną skórę.
Gdy skończyliśmy jeść Justin zapytał mnie :

-jak ci się spało
- dobrze - powiedziałam .
-dziękuje za wczorajszy wieczór - odparł patrząc mi głęboko w oczy .
- nie to ja dziękuje Tobie . Teraz Ciebie poznałam .

Rozmawialiśmy jakieś 10 minut . Justin zaproponował basen .
- Gdybym tylko wiedziała wzięła bym struj - odparłam zasmucona
- struj Ci jest niepotrzebny .

Tak samo jak nad morzem wziął mnie na ręce ... przyznam kąpać się chciałam , ale bez stroju nie za bardzo . Zdjął mi trampki , Justin był akurat boso . Przykucnął i wskoczyliśmy do wody . Było śmiesznie . Pływaliśmy sobie . Minęło trochę czasu i wyszłam z basenu ... usiadłam na skrawku i moczyłam nogi w basenie . Justin podpłynął do mnie i złapał mnie za nogi . Czułam że mnie ciągnie .
powiedziałam :

-Justin nie rób tego - poprosiłam
- przecież wiesz że bym tego nie zrobił .

wszedł po drabince do góry i usiadł obok mnie .
Przytulił mnie do siebie , przez cały czas siedzieliśmy wtuleni w milczeniu ...