czwartek, 19 stycznia 2012

Rozdział 19

19 rozdział

...Justin kazał zamknąć mi oczy. Było trochę chłodno więc wtuliłam się w Justina. W jego ramionach czułam się bezpieczna. Szliśmy około 20 minut. Letnie noce są najkrótsze, powoli zaczęło jaśnieć. Minęło 40 minut, spytałam:
-Daleko jeszcze ?! - spytałam zniecierpliwiona
-Już prawie jesteśmy - powiedział poddenerwowany.
Przez cały ten czas miałam zamknięte oczy. Odruchowo je otworzyłam gdy usłyszałam szum wody. Justin spojrzał na mnie i się uśmiechnął :
-no to jesteśmy - powiedział stawiając mnie na ziemi. Rozejrzałam się dookoła i zaniemówiłam z wrażenia. To było coś cudownego. To był widok którego na pewno nigdy nie zapomnę. To miejsce było magiczne. Kolory były takie żywe. Na przeciwko nas były dwa wodospady, woda była nieziemska... Wokół nas drzewa i skały. Usiadłam na jednej z nich, podkuliłam nogi i obserwowałam wodospad. Chciałam tu zostać... Justin usiadł obok mnie, przytulił mnie.
-To będzie nasze miejsce -powiedział cicho
Spojrzałam na niego i pocałowałam go w policzek.
-Dziękuje - powiedziałam do Justina.
W tej samej chwili Justin wyciągnął coś z kieszeni. To był malutki prezencik. Otworzyłam go, ujrzałam dwie bransoletki z napisem: Na zawsze w moim sercu. Kocham Cię!
Rzuciłam się mu na szyje.
-To na dowód naszej miłości, mam nadzieje że będziesz ją mieć zawsze przy sobie, że będzie Ci zawsze o mnie przypominać. Na wzajem wsunęliśmy sobie bransoletki. Oglądałam ją jeszcze przez chwile, była śliczna. Siedzieliśmy wtuleni w siebie przez dłuższy czas.
-Justin czy będziemy tu jeszcze przychodzić ? - spytałam cicho
-Jasne! To nasze wspólne miejsce, o którym wiemy tylko my. - pocałował mnie w czoło.
Uśmiechając się położyłam głowę na ramieniu Justina. Nie mieliśmy poczucia czasu, było tak miło że mogła bym tam siedzieć i siedzieć. Justin patrząc na zegarek zrobił dziwną minę.
-Musimy już iść - mówił powoli.
-szkoda, chce tu wrócić jak najszybciej.
Justin mnie podniósł, złapał w pasie i wziął na ręce. Oplotłam rękoma o jego szyje.
-Która jest godzina ?! -spytałam zaciekawiona.
-Już nad ranem jest - zaśmiał się.
Powiedziałam Justinowi żeby szedł szybciej, rano miał odwiedzić mnie ojciec. Przed szpitalem wyszłam z objęć Justina, złapał mnie za rękę i szliśmy wolnym krokiem. Idąc holem zauważyłam doktora który kazał mi nie wychodzić z łóżka. Znów wskoczyłam w ramiona Justina, zaczął biec do windy. Ulżyło mi, nacisnęłam tylko przycisk i jechaliśmy do góry. Stanęłam na ziemi i otworzyłam drzwi do mojego oddziału. Weszłam powoli do środka i zobaczyłam mojego ojca. Stanęłam w drzwiach i nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Gdzie ty byłaś ? - mówił podniesionym głosem.
-W toalecie - wymyśliłam coś szybko.
-Jak w toalecie?! Toaleta jest w oddziele. - zrobił się lekko czerwony
Nie wiedziałam co mam powiedzieć, nagle Justin powiedział:
-Dobrze... Isabell chciała tylko rozprostować nogi. Więc przeszliśmy się po szpitalu.
Tata się lekko uśmiechnął.
-Czemu od razu tego nie powiedzieliście?! - zaśmiał się
Położyłam się na łóżku i spojrzałam na rzeczy które tata mi kupił. Justin z nim rozmawiał. Po ich nudnej rozmowie tata chciał powiedzieć mi coś ważnego.
-Wczoraj widziałem że znasz się już z Christopherem.
-Tak, poznaliśmy się na urodzinach Justina.
Już Tobie o tym wspominałem, ale możesz nie pamiętać, poznałem świetną kobietę, nazywa się Victoria, musisz ją koniecznie poznać. Cieszyłam się że znalazł sobie kogoś, tata już dużo przeszedł przykrości w życiu, a teraz widać że jest szczęśliwy. Uśmiechnęłam się do niego, podszedł do łóżka i mnie przytulił. Cieszyłam się z jego szczęścia.
-Rozmawiałaś wczoraj z Christopherem ? - zapytał mnie.
-tak, przyszedł do mnie.
-Dobrze że się już znacie, to jest już czas żeby ci powiedzieć.
-O czym powiedzieć?! - pytałam podekscytowana a zarazem zdenerwowana.
-Christopher jest synem Victorii.
Spojrzałam na ojca z otwartą buzią... Justin wyleciał z oddziału jak piorun. Nie wiedziałam kompletnie co ja mam powiedzieć. Zrobiłam się blada na twarzy...
-coo ? - wykrzyknęłam
-czyli że Christopher będzie moim bratem ?!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz