czwartek, 19 stycznia 2012

Rozdział 20

20 rozdział
Ta myśl do mnie nie dochodziła. Może dlatego że nie chciałam wiedzieć co będzie dalej, czemu akurat on?!
-Czy Christopher już o tym wie ? - spytałam spokojnym głosem
-Jeszcze nie.
-Coo?! Jeszcze mu nie mówiliście ?! - starałam się zachować spokój.
-Zamierzamy mu powiedzieć na dzisiejszej kolacji. Jesteśmy zaproszeni do nich do domu. Rozmawiałem już z lekarzem i zgodził się abyś wyszła na czas kolacji ze szpitala. Poza tym i tak jutro Cię wypiszą.

Ja to jakoś przeżyje, nie wiem jak Christopher, to może być dla niego szok, bardzo boje się jego reakcji. Musiałam się ogarnąć, wyglądałam jak potwór, wolałam nie patrzeć w lustro. Tata pomógł mi się podnieść z łóżka, wziął moje rzeczy i zaniósł do łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic, od razu poczułam się lepiej. Wygrzebałam jakieś kosmetyki z pudełka. Nałożyłam lekki podkład, pomalowałam rzęsy i użyłam blado różowego błyszczyka. Wybrałam jakieś ubrania z torby, założyłam na siebie czarne rurki, do tego zwykłą ciemno fioletową koszulkę. Minęło pięć minut i byłam gotowa. Tata czekał na mnie na szpitalnym korytarzu, od razu mieliśmy iść na kolacje, na samą myśl miałam dreszcze. Zjechaliśmy windą na dół, wyszliśmy ze szpitala i ruszyliśmy w stronę naszego starego mercedesa. Siadając zapięłam pasy, włączyłam cicho muzykę. Musiałam mieć na prawdę dziwny wyraz twarzy, wszyscy jakoś dziwnie patrzyli, może to z przerażenia. Ja bardzo chce aby mój tata był szczęśliwy, on też zasługuje na miłość, nie mam zamiaru mu w tym przeszkadzać. Nagle samochód się zatrzymał, miałam mętlik w głowie.
-No to jesteśmy na miejscu. - powiedział
Wzięłam głęboki oddech,  moje serce zaczęło mocniej bić. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę drzwi, wzięłam następny głęboki oddech. Tata zapukał do drzwi. Otworzyła Victoria, weszliśmy do środka i stanęliśmy w przed pokoju. Victoria przywitała się z tatą.
-Ty to pewnie jesteś Isabell. - Powiedziała podając rękę.
-Tak - nieśmiało wysunęłam rękę w jej stronę.
-Mów mi po imieniu. Koniecznie musisz poznać mojego syna Christophera.
-Ale my się akurat znamy.
-To dobrze, macie ułatwione zadanie. - powiedziała z uśmiechem.

Rozejrzałam się dookoła. W domu unosił się apetyczny zapach. Czułam świeże pieczywo i parę innych dobrych rzeczy. Weszliśmy do salonu, zajęliśmy miejsca, Christophera nie widziałam.
-Będzie Christopher na kolacji ? - zapytałam
-Oczywiście, będzie za 10 minut, musiał coś załatwić.

Spojrzałam na telefon, dostałam wiadomość od Christophera. Przeprosiłam ich i wyszłam do łazienki.

Isabell gdzie jesteś ?
Byłem przed chwilą w szpitalu,
 coś się stało ?

Nie odpisałam mu nic, co miałam mu powiedzieć... że jestem u niego w domu i prawdopodobnie będzie moim bratem?! Przez okno w łazience zauważyłam że Christopher zbliża się do domu. Serce aż mi podskoczyło, słyszałam trzaśnięcie drzwiami wejściowymi. Podeszłam do drzwi od łazienki i słuchałam co się wydarzy. Christopher przywitał się ze swoją mamą i z moim ojcem. On chyba się nie domyślił... Bałam się wyjść z łazienki. Niestety co miałam innego zrobić, przecież nie mogłam tak siedzieć. Wyszłam i ruszyłam w kierunku salonu. Stanęłam jeszcze na chwilkę przed salonem, usłyszałam jak Victoria powiedziała że chce coś ogłosić. Kontem oka zobaczyłam że tata wstał, Victoria go przytuliła i powiedziała:
-Jesteśmy ze sobą.
Christopher się uśmiechnął, przytulił Victorię.
-Ciesze się że kogoś znalazłaś - mówił Christopher.
 Nogi zrobiły mi się jak z waty... Weszłam do salonu, Christopher spojrzał na mnie i powiedział
-Isabell co ty tutaj robisz. Szukałem Cię. - powiedział bardzo zdziwiony.
-Mamo dlaczego nie mówiłaś że mam gościa - dodał
Zamurowało mnie, nie wiedziałam co mam powiedzieć, nic nie mogłam z siebie wydusić. Tak jakby odebrało mi mowę. Nastała głucha cisza.
-Isabell była zaproszona na kolacje razem z ojcem.  - powiedziała Victoria .

Christopher dopiero wtedy zrozumiał o co chodzi. Było widać że cierpi. Spojrzał mi głęboko w oczy, momentalnie spuścił wzrok na ziemię i wybiegł z domu... Było słychać tylko trzask drzwi. Wybiegłam za nim.
-Christopher czekaj - krzyczałam
-Zostaw mnie !
Tak szybko biegł, że nawet ja bym nie zdążyła go dogonić... Usiadłam na schodach i nie wiedziałam co zrobię...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz