czwartek, 19 stycznia 2012

Rozdział 11

11 rozdział .
To była moja wina. Jeszcze do tego ta akcja z Dylanem. Jeśli on mu to powiedział ? Nie miałam odwagi spojrzeć w oczy Justinowi. Musiałam poczekać na odpowiedni moment, a jak na razie nie byłam na to gotowa. Próbowałam parę razy się do niego dodzwonić ale bez skutku... Telefon był cały czas wyłączony. Musiałam się z tym pogodzić, to była tylko i wyłącznie moja wina. Każda rzecz przypominała mi Justina. Myślałam że to już koniec... a teraz on jest tak blisko ale nie mogę go mieć.

2 dni później...
Minęły tylko dwa dni a dla mnie to jak cała wieczność. Im dłużej zwlekałam tym było gorzej. Nie dość że moje mama nie żyje to jeszcze to. Postanowiłam że przejdę się do Justina. Serce podpowiadało mi że muszę to zrobić. Zebrałam się i poszłam do niego. Był tylko jeden mały problem... Dylan. Justin był u Dylana, sprzedał swój dom. Ręce całe mi drżały. Zapukałam do drzwi. Otworzył Dylan:
-Czego chcesz ?
-Przyszłam do Justina !
-Pomyślałaś że może on nie chce z tobą rozmawiać ?!
Zgasił mnie tym... Nagle kontem oka zauważyłam Justina. Pchnęłam z całej siły Dylana i pobiegłam do Justina. Spojrzał mi głęboko w oczy jakby z nienawiścią. Poczułam że ktoś mnie odciąga... to był Dylan.
-Dobra puść ją... - powiedział Justin.
Dylan mnie puścił.
-Zostaw nas na chwilę samych - odparł.
Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Usiedliśmy, Justin powiedział :
-Czemu nie dałaś mi nic wytłumaczyć ?
-to nie tak ... -zaczęłam płakać
Justin otarł mi łzy. Patrzyłam mu głęboko w oczy, w świetle miały kolor turkusowy.
-wiesz że ja Cię kocham ?
-ja też Cię kocham.
uśmiechnęłam się lekko. Chciałam go przytulić, kiedy się do niego zbliżyłam Justin wstał. Jakby nie chciał...
-Kocham Cię, to nie znaczy że Ci wybaczyłem... Zraniłaś mnie. Nie da się tego od tak zapomnieć.
łza spłynęła mi po policzku. Nie byłam w stanie niczego już powiedzieć, po prostu wyszłam. Miałam wielką się na niego rzucić i pocałować, tak mi tego brakowało...
***
Będąc w domu starałam się o tym nie myśleć. Miałam i tak już dość problemów. Rano dostałam jakąś przesyłkę to była wiadomość od taty. Wysłał mi też pieniądze. Musiałam zrobić coś dla siebie wiec zadzwoniłam po Emily i pojechałyśmy razem na zakupy. Chciałam zapomnieć chodź na chwilę o moich problemach. Emily mnie bardzo wspierała. To dodało mi otuchy. Emi jest moją bratnią duszą nie wiem co bym bez niej zrobiła. Objechałyśmy chyba wszystkie galerie. Wyszalałyśmy się trochę. Wychodząc z jednego sklepu spotkałam Justina. Chyba mnie nie widział. Nie wiedziałam czy mam do niego podejść. W końcu po krótkim namyśle podeszłam do niego.
-Cześć co słychać ? - zapytałam
-W porządku. A co u Ciebie ?
-Może być
-No to dobrze ! - uśmiechnął się do mnie.
Jakiś czas ze sobą rozmawialiśmy. Poczułam że nasza znajomość się odnawia. Nagle jakaś dziewczyna podeszła do Justina.
-Kochanie możemy już iść. -powiedziała nieznajoma do Justina
Myślałam że coś mnie trafi... Miałam ochotę jej wydrapać oczy. A Justinowi najchętniej bym strzeliła.
-Na razie - powiedział Justin machając.
Miałam już łzy w oczach. Myślałam że już będzie dobrze. Nie miałam ochoty już nigdzie iść. Pociągnęłam Emi za rękę i wyszłyśmy chwile za nimi. Szłyśmy i tak w tym samym kierunku. Nagle Justin z tą dziewczyną zatrzymali się. Nagle Emi mnie pociągnęła w drugą stronę. Nie wiedziałam o co jej chodzi. Szybkim ruchem odwróciłam się z powrotem... Oni się całowali...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz